czwartek, 21 lutego 2013

96.

1 Września.
Nie miałam innego wyjścia. Jedyne co mi pozostało to pożyczyć koszulkę od brata. Podeszłam do walizki Louisa. Wynalazłam siwą koszulkę z wielką marchewką, wydawała się okej, więc ją wyjęłam i wcisnęłam pomiędzy rurki a bieliznę, które trzymałam w ręku. Zdążyłam się podnieść a z łazienki wyszedł odświeżony już Lou.- A ty co czaisz się obok moich walizek? - powiedział żartem z udawaną powagą. Już miałam coś odpowiedzieć, ale otworzył drzwi, uświadomił, że schodzi na śniadanie. Ja, poszłam do łazienki. Tam się wykąpałam i ogarnęłam.. Wychodząc obejrzałam się w lusterku. Wyglądałam dziwnie. Mimo, że to Paryż i mam wrażenie, że powinnam się jakoś odstawić, żeby tym na dole szczeny opadły, ale no tak czuję się dobrze, a chyba właśnie o to chodzi. Jeszcze do tego te moje włosy... Które ni są proste, ni kręcone.. Takie se dzikie fale, tak to chyba będzie najlepsze określenia. Do głowy wpadła mi myśl ' zachowujesz się jak Zayn.' i to spowodowało, że od razu odskoczyłam od lusterka. Zaburczało mi w brzuchu. No tak, czas iść zjeść.. Gdy znalazłam się na dole poczułam się jakoś nieswojo. Każdy się za mną oglądał. To jednoznaczne, było, że tu nie pasuje. Taki HOTEL i ja.... Postanowiłam nie zwracać uwagi na ludzi i dosiadłam się do stolika one direction. Gdy gapie to zauważyli, jeszcze bardziej się wgapiali.
Lo.- Czyli jednak miałem racje.... - Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
LL.- Proooooszę, nie komentuj. Nie ma mojej jednej walizki. - powiedziałam, nieco zdenerwowanym tonem. Ale jaka kobieta nie zdenerwowałaby się gdyby zagubiły się jej najważniejsze rzeczy? Zauważyłam, że chłopcy patrzą po sobie ze zdziwieniem.Nagle dosiadł się do nas Daniel. Był ubrany w dresy i o rozmiar za dużą koszulkę. Uśmiechnęłam się do niego, a ten przymrużając oczy zapytał się czy coś nie tak. Kiwnęłam głową, że nie i zjawiła się kelnerka.. Strasznie wolno zbierała te zamówienia, nie zadziwia nikogo to, że przy Niallu stała najdłużej.. ale same jej tempo pisania, przy mnie stała z dziesięć minut. Tak, szczerze podejrzewam, że to tak specjalnie, no wiecie, żeby jak najdłuższą chwilę spędzić z tymi 'sławnymi chłopcami z Łan Dajrekszyn" yh. Trochę to denerwujące, ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Tak, rozmyślając nad tym to już się prawie przyzwyczaiłam.. Siedzieliśmy tak, oni gadali. Ja siedziałam cicho, do czasu.
Lo.- Lilian mówiła, że nie ma swoich walizek. Nie zgłaszali nic do ciebie?
D.- Co, oj. Pierwsze słyszę, zaraz zadzwonię.- odszedł.
N.- Co zdecydowałaś? Przyjmujesz propozycję Daniela? Nagrasz z nami duet? - zalał mnie pytaniami. A ja nadal nie wiedziałam co postąpić, ale domyślam się, że jak wróci będzie pytać. A do dzisiaj miałam czas. Yh, słabiutko. Jak mówiłam już, szkoda nie przyjąć. Ale głupio mi się tak wybijać na bracie i jego przyjaciołach. - Nie mam pojęcia. - przyznałam szczerze i spuściłam wzrok, wiedząc, że będą szukać we mnie jakiejś podpowiedzi mojej decyzji. Ale jak? Jak ja sama nie potrafiłam.. Wrócił Daniel z dziwną miną.
LL.- I jak? wiadomo coś? - powiedziałam z mocno dosłyszalną nadzieją w głosie.Pokiwał głową, że nie.
D.- A ty zastanowiłaś się nad moją propozycją? - No, cholera. Wiedziałam. Czy on czyta w moich myślach?
LL.- Właściwie to nie wiem.. jestem bardziej na tak, niż na nie.
D.- No to jest to jednoznaczne, że przyjdziesz na wieczorną próbę chłopców. A teraz żegnam. - I odszedł...
Po zjedzeniu śniadania, chłopcy poszli na 'poranną' próbę, a ja zupełnie nie wiedziałam co robić. Iść pozwiedzać sama? To mogłoby być okej. W głowie pojawia się lampeczka, że może kogoś poznam. I teraz kolejna tylko, że tym razem czerwona. Nie mogę nikogo poznać, zbyt szybko się przywiązuje... Nie potrzebuje nowych znajomości, chyba.. Teraz siedząc na kanapie w pokoju wspólnym z Louisem, wpatruję się w lustro i zdaje sobie sprawę, że jestem samotna. Jestem głupia prawda? Jestem w cudownym mieście zakochanych, mam przyjaciela który jest daleko ode mnie, mam ICH, zawsze mogłabym teraz wstać z udawanym uśmiechem na ryju i podziwiać to miasto w samotności......sama...... te słowa zaczynają mnie prześladować. Podnoszę głowę, spoglądam przed siebie, widzę siebie, patrzącą w siebie, kolejny dowód, że jestem głupia. Ale nie skończyłam co widzę, bo widzę smutną dziewczynę, widzę, że coś ją dręczy. Gdybym nie wiedziała, że to ja zastanawiałabym się co, chociaż właściwie, mimo że jestem nią nadal nie wiem do czego tak naprawdę dążę. Nie widzę celu dalszego życia. Tak uwielbiam swoje monotonne przemyślenia. Nagle chce mi się pić. Dziwne. I po co się tym chwalę? Mam pełną wygodę.. Odrywam wzrok od odbicia na kilka sekund, przetaczam się przez łóżko i dorywam się do szafki Louisa. Tam znajduje butelkę wina. Włoskiego, słodkiego wina. Mam myśl, że to da mi ukojenie. Uua, pewnie zła myśl. Ale cóż? Otwieram ją zwinnie, mimo że robię to pierwszy raz. Wracam na swoje poprzednie miejsce, po czym zjeżdżam w dół. W taki sposób opieram się plecami o łóżko, spoglądając znowu w swoją twarz. Dziwię się sobie czemu nie płacze? Przeważnie w filmach w takich momentach dziewczyna płacze. A ja? Nie mam siły? Nie... wiecie co ja myślę? że to to, co powiedziałam kiedyś.. na początku mojej historii do Zayna, tak to chyba był on z tego co pamiętam mianowicie ' ja nie jestem inne' sądzę, że to jest główny powód. A może też to, że lubię się wyróżniać? Chociaż nie, to drugie tu nie pasuje. Bo przy kim mam się teraz wyróżniać..... skoro jestem SAMA...... saaaama, saaama, samiutka?! Odwala mi kompletnie, a wiecie co? Dopiero teraz, stop, w tym momencie zrobiłam pierwszy duży łyk tego 'cuda'. I teraz kolejny i kolejny, kolejny, znów. Znacie mnie dobrze, wiecie, że pije rzadko. Nie wiem co się dzieje ze mną, chyba ten wyjazd to był zły pomysł... Wypijam butelkę do końca, czuję się słaba ale mocna. Nie wiem czy mnie rozumiecie? Yh, przepraszam, że zapomniałam. Nikt mnie nie rozumie. Wiem, że jest wiele osób w gorszej sytuacji, którzy mimo to żyją z uśmiechem, nie koniecznie szczerym, ale z uśmiechem! Ja tak nie umiem, nie wychodzi mi kłamanie ostatnio, nie potrafię być sztuczna, wszystko we mnie wstępuje, wszystko odbieram ze zdwojoną mocą złego, czegoś co chce mnie dobić.. Wpada we mnie złość, uderzam plecami i głową z całej siły w łóżku, chce więcej.. Jedna butelka ma mi starczyć? Na zabijenie wszystkich smutków?! W pewnej chwili nie panuje nad sobą, uderzam butelką w rękę, czuję się słabsza, czuję jak oczy mi się zamykają, jedyne co widzę to krew........

przepraszam..

KOCHANE MISIEGI, NIE WIEM ILE WAS ZOSTAŁO. 
CHCE WAM PRZEKAZAĆ, ŻE JAK JAKIEŚ PYTANIA TO TU:
WWW.ASK.FM/LAAJK98   chyba, że wolicie gadu. nie wiem..........
TAK MAM TWITTERA : @LAAJK98
           * jeśli chcesz follow back , proszę upomnij się.



poniedziałek, 4 lutego 2013

95.

31 Sierpnia.
Już siedzę w samolocie, właśnie wylatujemy. To mój pierwszy lot, nie czuje się jakoś inaczej. No wiecie, podekscytowana tym swoim pierwszym razem. Nie komfortowo czułam się siedząc obok Zayna, wolałabym, żeby zamienił się z Liamem. Z tym, to chociaż pogadać mogę. Nałożyłam słuchawki na uszy, a gdy do mojej głowy wleciała piosenka, usnęłam..
1 Września.
Obudziło mnie szturchnięcie w ramię. - Ej, za chwilę lądujemy.- Na początku nie wiedziałam, która niańka mnie budzi. Ale po otworzeniu oczu, stało się to jasne, że Zayn. Tylko on był na tyle blisko. Mimo że nie wypada się tu przeciągać, zrobiłam to. Nie moja wina. Kwestia przyzwyczajenia, nagle się nie zmieni. Uderzyłam przez przypadek Zayna, to jest dowód, że siedzi zbyt blisko. - Ups, sorry. - powiedziałam nastrojem który wahał się pomiędzy miłym tonem a chamstwem. W odpowiedzi usłyszałam tylko 'okej'. Ej, co jest? aaaa, podmienili nam Malika?! To bardzo prawdo podobne.. A może nasze kontakty w tym Paryżu jednak się polepszą nie pogorszą? A może ja po prostu źle zrozumiałam, a te 'okej' miało być chamskie?
Wylądowaliśmy jakieś dziesięć minut temu. Właściwie teraz znajduję się już z powrotem w vanie, w którym muszę przyznać jest mi o wiele wygodniej niż w samolocie. Spoglądam na telefon, który wyświetla godzinę trzecią trzy, pierwsza moja myśl kieruje się na Thomasa. Ciekawe co u niego? Minęło kilka godzin, a ja się cholernie za nim stęskniłam. Czemu tak późno oznajmiliśmy sobie co do siebie czujemy? Ciekawi mnie, czy on chociaż przez sekundę pomyślał o mnie. Tak jak ja teraz w tym momencie o nim.. Z myśli wyrwał mnie Niallerek który jako jedyny wraz ze mną i oczywiście kierowcy, nie spał.
N.- O czym taka poruszona myślisz? - Spojrzałam na niego, oszołomiona na początku. Musiałam chwilę pomyśleć, żeby dotarło do mnie co powiedział. On wlepiał we mnie swe niebieskie oczęta.
LL.- Myślę, że strasznie zgłodniałam. - powiedziałam coś co najszybciej wpadło mi do głowy. Skłamałam.
N.- Ooo, wiesz ja też. Czytasz normalnie w moich myślach. - Uśmiechnął się miło, a ja odwdzięczyłam czyn.  Już powoli oddawałam się Orfeuszowi, co strasznie chciał mnie chyba zabrać w są krainę..
N.- Powinnaś przyjąć ten kontrakt Lilian. - Zauważyłam, że mówi to już prawie śpiąco.
LL.- Yh, nie ma powodów. A po za tym, dobrze o tym wiesz, że moja współpraca z wami... - przerwał mi.
N.- Masz na prawdę świetny głos... - Tylko tyle zrozumiałam, reszta zmieniła się w dwu minutowy bełkot. I usnął. Ja, jeszcze z powrotem wyciągnęłam telefon i postanowiłam napisać do Maksa.. No więc zaczynamy: " Wiem Maksymilianie, że cię obudziłam. Ale doleciałam. Właśnie idę spać i tobie też życzę dobranoc. kiss" Myślałam, nad wysłaniem smsa jeszcze do Tommiego. No, ale jak co ja mu napiszę? "i love you" , a może ' szczęśliwie doleciałam, wiem, że się cieszysz. PA " yh, moja głowa siada. Teraz nic nie poradzę. Usnęłam....
Obudziłam się. Nie otwierając oczu poczułam miękki materac pod sobą. I właściwie czemu ja leżę prosto? To trochę niedorzeczne w samochodzie? Nie chętnie otworzyłam oczy. Właściwie prawie nic nie zobaczyłam, bo z powrotem je zamknęłam. Jasność, yh wolę noc! Wymyśliłam sposób. Przekręciłam się cała w drugą stronę i dopiero wtedy otworzyłam oczy. Z lekkiego przymrużenia, moje oczy prawie wypadły. Obok mnie leżał Louis. Nie spał już, pisał do kogoś sms'a. Po chwili odwrócił się w moją stronę i ujrzał, że już nie śpię. - Wyspana? - spytał spoglądając troskliwym spojrzeniem.
LL.- Yhym, tylko co ja tu robię? - usiadłam aby lepiej go widzieć. Zrobił to samo. Poczułam się jak za czasów dzieciństwa kiedy bawiliśmy się w takie 'papugi' i denerwowaliśmy siebie wzajemnie..
Lo.- W jakim sensie, co tu robisz? Witamy w Paryżu. - Miał tak miły głos, że myślałam, że jeszcze śpię. Czułam jak powoli głupieje, co się między nami dzieje, że jest aż tak miło i spokojnie?
LL.- Nono, eghm z tobą w łóżku? Yh, no przede wszystkim w łóżku. Przecież usnęłam w samochodzie. Chyba? - Spojrzałam na niego przenikliwie, ale nie chciałam, żeby wyszło zbyt chamsko więc dodałam serdeczny uśmiech. On odwzajemnił gest po czym zaczął swój monolog:
Lo.- No więc, jak dojechaliśmy na miejsce obudził nas kierowca. Ze względu na to, że jak to Harry uznał 'słodko spałaś' postanowiliśmy cię nie budzić. Liam wraz z Danielem, który przyjechał od razu za nami, poszedł odebrać klucze w postaci kart do naszych pokoi. My wzięliśmy się za bagaże, a Styles jako ochotnik wziął ciebie. Gdy wszyscy już znaleźliśmy się w hotelu, dowiedzieliśmy się o pewnej komplikacji która zaszła w hotelu. Polegało to na tym, że potrzebowali pokoi, bo mieli taki nagły wzrost klientów. Uznali po swoich obliczeniach, że po co niby słynnemu one direction miałoby być osiem pokoi? Stwierdzili, że musieli popełnić jakiś błąd i pokój który miał należeć do ciebie został sprzedany, komu innemu.- przerwał na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza.- Potem ogarnialiśmy z kim masz spać, na pewno nie zgadniesz, że jako pierwszy wyrwał się Ha...- Przerwałam mu.
LL.- Dobra Loui, nie chce tego słuchać. Cieszę się, że to ty. - Po moich słowach, zauważyłam jak jego oczy się rozpromieniły. Po chwili poczułam mocny, braterski uścisk. Odwzajemniłam go oczywiście. Szepnął mi do ucha, że brakowało mu tego.. Odpowiedziałam tak samo cicho, że mi także.. Oderwaliśmy się po chwili.
Lo.- Lilo.. - Zaczął, a ja mu po raz kolejny przerwałam.
LL.- Bardziej spodobało mi się jak powiedział do mnie Horanek.
Lo.- Czyli zmieniasz imię? mhmmmm.. - udał zamyślonego po czym dodał.- nazwisko także?
LL.- Mhm.. raczej nie wiesz to taki artystyczny pseudonim..
Lo.- O czyli jednak zdecydowałaś się podjąć decyzję Daniela?
LL.- Nie wiem.. To dobra szansa, mam dużo szczęścia. Ale nie chce się stawać jakby popularna dzięki wam. - Powiedziałam to dosłownie szczerze, to co myślę. Źle czułabym się wiedząc, że wybiłam się na bracie. Ale jaka musiałabym być głupia, żeby nie przyjąć propozycji? Taka może więcej razy już mi się nie trafić. Nie wiem, już sama się z tym gubię.. Ciekawe co wy byście zrobiły na moim miejscu.
Lo.- Ogarnij, proszę. Każdy z nas chce ci pomóc, a ty masz na prawdę świetny głos. - poklepał mnie po ramieniu, znów się do niego lekko uśmiechnęłam.- A dowiem się w końcu jak mam się do ciebie zwracać?
Odsunęłam się od niego i wyciągnęłam rękę. - Mów mi Lilian. - starałam się powiedzieć to poważnie.
Lo.- Masz rację, pasuje do ciebie. - Zaczął wstawać, rozczochrał mi włosy. - wstawajmy już na śniadanie. - Wstał, podskoczył zwinnie do walizki, zabrał co trzeba i zniknął za drzwiami do łazienki.
A ja zamiast wstać rzuciłam się za siebie. W taki sposób znalazłam się z powrotem w pozycji leżącej. Wynalazłam w kieszeni telefon, wskazywał jedenastą jedenaście, cholera znowu ta godzina. Pierwsze co mi przyszło do głowy to znowu Thomas.. Nie chce o nim myśleć! W przerwaniu tej czynności uratował mnie dzwoniący telefon. Nie zdążył nawet wydobyć się dźwięk bo gdy zauważyłam napis 'Maksiu;*' gwałtowanie odebrałam. - Czeeść! - wrzasnęłam niemalże wesoło do wbudowanego mikrofonu.
M.- Spokojnie księżniczko, co tam słychać? - usłyszałam jego głos. I czułam jak robi mi się cieplej.
LL.- Stoop, Maksymilianie czy ty wiesz ile ty teraz płacisz?- wydarłam się jeszcze głośniej.
M.- Żeby usłyszeć twój głos, mogę płacić każdą cenę. - Powiedział to niemal poetycko, słodko!
LL.- Tak, tak słonko pogadamy wieczorem na skypie.- Nie dałam mu dojść do słowa i się rozłączyłam. Trochę wyszło chamsko, więc postanowiłam napisać smsa.. ' Przepraszam, nie mogę cię skarbie naciągać, do wieczora. kissky'. Rzuciłam telefon obok siebie a sama wstałam. Rozejrzałam się po pokoju, zauważyłam tylko jedną swoją walizkę. Podeszłam do niej, w niej znajdowały się spodnie, buty,bielizna,ładowarka, aparat.. noo, cheeeja! A koszulki? Gdzie moja druga walizka? Z prostownicą? Lokówką? Suszarką? KOSZULKAMI? 



CZYTASZ TO KOMENTUJ.
NIE CHCE ROBIĆ TYCH ALL'A SZANTAŻY, CZY JAK TO TAM NAZWAĆ..
WIECIE O CZYM MOWA TE TAKIE TYPU 10KM=NOWY ROZDZIAŁ...
BO Z TEGO CO WIDZĘ NOTKA JEST WIDZIANA OK. 230 RAZY, 
A SKOMENTUJE PIĘĆ. TOO NIE JEST MIŁE.FAJNE.ANI NIC. CZEŚĆ.