1 Września.
Nie miałam innego wyjścia. Jedyne co mi pozostało to pożyczyć koszulkę od brata. Podeszłam do walizki Louisa. Wynalazłam siwą koszulkę z wielką marchewką, wydawała się okej, więc ją wyjęłam i wcisnęłam pomiędzy rurki a bieliznę, które trzymałam w ręku. Zdążyłam się podnieść a z łazienki wyszedł odświeżony już Lou.- A ty co czaisz się obok moich walizek? - powiedział żartem z udawaną powagą. Już miałam coś odpowiedzieć, ale otworzył drzwi, uświadomił, że schodzi na śniadanie. Ja, poszłam do łazienki. Tam się wykąpałam i ogarnęłam.. Wychodząc obejrzałam się w lusterku. Wyglądałam dziwnie. Mimo, że to Paryż i mam wrażenie, że powinnam się jakoś odstawić, żeby tym na dole szczeny opadły, ale no tak czuję się dobrze, a chyba właśnie o to chodzi. Jeszcze do tego te moje włosy... Które ni są proste, ni kręcone.. Takie se dzikie fale, tak to chyba będzie najlepsze określenia. Do głowy wpadła mi myśl ' zachowujesz się jak Zayn.' i to spowodowało, że od razu odskoczyłam od lusterka. Zaburczało mi w brzuchu. No tak, czas iść zjeść.. Gdy znalazłam się na dole poczułam się jakoś nieswojo. Każdy się za mną oglądał. To jednoznaczne, było, że tu nie pasuje. Taki HOTEL i ja.... Postanowiłam nie zwracać uwagi na ludzi i dosiadłam się do stolika one direction. Gdy gapie to zauważyli, jeszcze bardziej się wgapiali.
Lo.- Czyli jednak miałem racje.... - Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
LL.- Proooooszę, nie komentuj. Nie ma mojej jednej walizki. - powiedziałam, nieco zdenerwowanym tonem. Ale jaka kobieta nie zdenerwowałaby się gdyby zagubiły się jej najważniejsze rzeczy? Zauważyłam, że chłopcy patrzą po sobie ze zdziwieniem.Nagle dosiadł się do nas Daniel. Był ubrany w dresy i o rozmiar za dużą koszulkę. Uśmiechnęłam się do niego, a ten przymrużając oczy zapytał się czy coś nie tak. Kiwnęłam głową, że nie i zjawiła się kelnerka.. Strasznie wolno zbierała te zamówienia, nie zadziwia nikogo to, że przy Niallu stała najdłużej.. ale same jej tempo pisania, przy mnie stała z dziesięć minut. Tak, szczerze podejrzewam, że to tak specjalnie, no wiecie, żeby jak najdłuższą chwilę spędzić z tymi 'sławnymi chłopcami z Łan Dajrekszyn" yh. Trochę to denerwujące, ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Tak, rozmyślając nad tym to już się prawie przyzwyczaiłam.. Siedzieliśmy tak, oni gadali. Ja siedziałam cicho, do czasu.
Lo.- Lilian mówiła, że nie ma swoich walizek. Nie zgłaszali nic do ciebie?
D.- Co, oj. Pierwsze słyszę, zaraz zadzwonię.- odszedł.
N.- Co zdecydowałaś? Przyjmujesz propozycję Daniela? Nagrasz z nami duet? - zalał mnie pytaniami. A ja nadal nie wiedziałam co postąpić, ale domyślam się, że jak wróci będzie pytać. A do dzisiaj miałam czas. Yh, słabiutko. Jak mówiłam już, szkoda nie przyjąć. Ale głupio mi się tak wybijać na bracie i jego przyjaciołach. - Nie mam pojęcia. - przyznałam szczerze i spuściłam wzrok, wiedząc, że będą szukać we mnie jakiejś podpowiedzi mojej decyzji. Ale jak? Jak ja sama nie potrafiłam.. Wrócił Daniel z dziwną miną.
LL.- I jak? wiadomo coś? - powiedziałam z mocno dosłyszalną nadzieją w głosie.Pokiwał głową, że nie.
D.- A ty zastanowiłaś się nad moją propozycją? - No, cholera. Wiedziałam. Czy on czyta w moich myślach?
LL.- Właściwie to nie wiem.. jestem bardziej na tak, niż na nie.
D.- No to jest to jednoznaczne, że przyjdziesz na wieczorną próbę chłopców. A teraz żegnam. - I odszedł...
Po zjedzeniu śniadania, chłopcy poszli na 'poranną' próbę, a ja zupełnie nie wiedziałam co robić. Iść pozwiedzać sama? To mogłoby być okej. W głowie pojawia się lampeczka, że może kogoś poznam. I teraz kolejna tylko, że tym razem czerwona. Nie mogę nikogo poznać, zbyt szybko się przywiązuje... Nie potrzebuje nowych znajomości, chyba.. Teraz siedząc na kanapie w pokoju wspólnym z Louisem, wpatruję się w lustro i zdaje sobie sprawę, że jestem samotna. Jestem głupia prawda? Jestem w cudownym mieście zakochanych, mam przyjaciela który jest daleko ode mnie, mam ICH, zawsze mogłabym teraz wstać z udawanym uśmiechem na ryju i podziwiać to miasto w samotności......sama...... te słowa zaczynają mnie prześladować. Podnoszę głowę, spoglądam przed siebie, widzę siebie, patrzącą w siebie, kolejny dowód, że jestem głupia. Ale nie skończyłam co widzę, bo widzę smutną dziewczynę, widzę, że coś ją dręczy. Gdybym nie wiedziała, że to ja zastanawiałabym się co, chociaż właściwie, mimo że jestem nią nadal nie wiem do czego tak naprawdę dążę. Nie widzę celu dalszego życia. Tak uwielbiam swoje monotonne przemyślenia. Nagle chce mi się pić. Dziwne. I po co się tym chwalę? Mam pełną wygodę.. Odrywam wzrok od odbicia na kilka sekund, przetaczam się przez łóżko i dorywam się do szafki Louisa. Tam znajduje butelkę wina. Włoskiego, słodkiego wina. Mam myśl, że to da mi ukojenie. Uua, pewnie zła myśl. Ale cóż? Otwieram ją zwinnie, mimo że robię to pierwszy raz. Wracam na swoje poprzednie miejsce, po czym zjeżdżam w dół. W taki sposób opieram się plecami o łóżko, spoglądając znowu w swoją twarz. Dziwię się sobie czemu nie płacze? Przeważnie w filmach w takich momentach dziewczyna płacze. A ja? Nie mam siły? Nie... wiecie co ja myślę? że to to, co powiedziałam kiedyś.. na początku mojej historii do Zayna, tak to chyba był on z tego co pamiętam mianowicie ' ja nie jestem inne' sądzę, że to jest główny powód. A może też to, że lubię się wyróżniać? Chociaż nie, to drugie tu nie pasuje. Bo przy kim mam się teraz wyróżniać..... skoro jestem SAMA...... saaaama, saaama, samiutka?! Odwala mi kompletnie, a wiecie co? Dopiero teraz, stop, w tym momencie zrobiłam pierwszy duży łyk tego 'cuda'. I teraz kolejny i kolejny, kolejny, znów. Znacie mnie dobrze, wiecie, że pije rzadko. Nie wiem co się dzieje ze mną, chyba ten wyjazd to był zły pomysł... Wypijam butelkę do końca, czuję się słaba ale mocna. Nie wiem czy mnie rozumiecie? Yh, przepraszam, że zapomniałam. Nikt mnie nie rozumie. Wiem, że jest wiele osób w gorszej sytuacji, którzy mimo to żyją z uśmiechem, nie koniecznie szczerym, ale z uśmiechem! Ja tak nie umiem, nie wychodzi mi kłamanie ostatnio, nie potrafię być sztuczna, wszystko we mnie wstępuje, wszystko odbieram ze zdwojoną mocą złego, czegoś co chce mnie dobić.. Wpada we mnie złość, uderzam plecami i głową z całej siły w łóżku, chce więcej.. Jedna butelka ma mi starczyć? Na zabijenie wszystkich smutków?! W pewnej chwili nie panuje nad sobą, uderzam butelką w rękę, czuję się słabsza, czuję jak oczy mi się zamykają, jedyne co widzę to krew........
Lo.- Czyli jednak miałem racje.... - Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
LL.- Proooooszę, nie komentuj. Nie ma mojej jednej walizki. - powiedziałam, nieco zdenerwowanym tonem. Ale jaka kobieta nie zdenerwowałaby się gdyby zagubiły się jej najważniejsze rzeczy? Zauważyłam, że chłopcy patrzą po sobie ze zdziwieniem.Nagle dosiadł się do nas Daniel. Był ubrany w dresy i o rozmiar za dużą koszulkę. Uśmiechnęłam się do niego, a ten przymrużając oczy zapytał się czy coś nie tak. Kiwnęłam głową, że nie i zjawiła się kelnerka.. Strasznie wolno zbierała te zamówienia, nie zadziwia nikogo to, że przy Niallu stała najdłużej.. ale same jej tempo pisania, przy mnie stała z dziesięć minut. Tak, szczerze podejrzewam, że to tak specjalnie, no wiecie, żeby jak najdłuższą chwilę spędzić z tymi 'sławnymi chłopcami z Łan Dajrekszyn" yh. Trochę to denerwujące, ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Tak, rozmyślając nad tym to już się prawie przyzwyczaiłam.. Siedzieliśmy tak, oni gadali. Ja siedziałam cicho, do czasu.
Lo.- Lilian mówiła, że nie ma swoich walizek. Nie zgłaszali nic do ciebie?
D.- Co, oj. Pierwsze słyszę, zaraz zadzwonię.- odszedł.
N.- Co zdecydowałaś? Przyjmujesz propozycję Daniela? Nagrasz z nami duet? - zalał mnie pytaniami. A ja nadal nie wiedziałam co postąpić, ale domyślam się, że jak wróci będzie pytać. A do dzisiaj miałam czas. Yh, słabiutko. Jak mówiłam już, szkoda nie przyjąć. Ale głupio mi się tak wybijać na bracie i jego przyjaciołach. - Nie mam pojęcia. - przyznałam szczerze i spuściłam wzrok, wiedząc, że będą szukać we mnie jakiejś podpowiedzi mojej decyzji. Ale jak? Jak ja sama nie potrafiłam.. Wrócił Daniel z dziwną miną.
LL.- I jak? wiadomo coś? - powiedziałam z mocno dosłyszalną nadzieją w głosie.Pokiwał głową, że nie.
D.- A ty zastanowiłaś się nad moją propozycją? - No, cholera. Wiedziałam. Czy on czyta w moich myślach?
LL.- Właściwie to nie wiem.. jestem bardziej na tak, niż na nie.
D.- No to jest to jednoznaczne, że przyjdziesz na wieczorną próbę chłopców. A teraz żegnam. - I odszedł...
Po zjedzeniu śniadania, chłopcy poszli na 'poranną' próbę, a ja zupełnie nie wiedziałam co robić. Iść pozwiedzać sama? To mogłoby być okej. W głowie pojawia się lampeczka, że może kogoś poznam. I teraz kolejna tylko, że tym razem czerwona. Nie mogę nikogo poznać, zbyt szybko się przywiązuje... Nie potrzebuje nowych znajomości, chyba.. Teraz siedząc na kanapie w pokoju wspólnym z Louisem, wpatruję się w lustro i zdaje sobie sprawę, że jestem samotna. Jestem głupia prawda? Jestem w cudownym mieście zakochanych, mam przyjaciela który jest daleko ode mnie, mam ICH, zawsze mogłabym teraz wstać z udawanym uśmiechem na ryju i podziwiać to miasto w samotności......sama...... te słowa zaczynają mnie prześladować. Podnoszę głowę, spoglądam przed siebie, widzę siebie, patrzącą w siebie, kolejny dowód, że jestem głupia. Ale nie skończyłam co widzę, bo widzę smutną dziewczynę, widzę, że coś ją dręczy. Gdybym nie wiedziała, że to ja zastanawiałabym się co, chociaż właściwie, mimo że jestem nią nadal nie wiem do czego tak naprawdę dążę. Nie widzę celu dalszego życia. Tak uwielbiam swoje monotonne przemyślenia. Nagle chce mi się pić. Dziwne. I po co się tym chwalę? Mam pełną wygodę.. Odrywam wzrok od odbicia na kilka sekund, przetaczam się przez łóżko i dorywam się do szafki Louisa. Tam znajduje butelkę wina. Włoskiego, słodkiego wina. Mam myśl, że to da mi ukojenie. Uua, pewnie zła myśl. Ale cóż? Otwieram ją zwinnie, mimo że robię to pierwszy raz. Wracam na swoje poprzednie miejsce, po czym zjeżdżam w dół. W taki sposób opieram się plecami o łóżko, spoglądając znowu w swoją twarz. Dziwię się sobie czemu nie płacze? Przeważnie w filmach w takich momentach dziewczyna płacze. A ja? Nie mam siły? Nie... wiecie co ja myślę? że to to, co powiedziałam kiedyś.. na początku mojej historii do Zayna, tak to chyba był on z tego co pamiętam mianowicie ' ja nie jestem inne' sądzę, że to jest główny powód. A może też to, że lubię się wyróżniać? Chociaż nie, to drugie tu nie pasuje. Bo przy kim mam się teraz wyróżniać..... skoro jestem SAMA...... saaaama, saaama, samiutka?! Odwala mi kompletnie, a wiecie co? Dopiero teraz, stop, w tym momencie zrobiłam pierwszy duży łyk tego 'cuda'. I teraz kolejny i kolejny, kolejny, znów. Znacie mnie dobrze, wiecie, że pije rzadko. Nie wiem co się dzieje ze mną, chyba ten wyjazd to był zły pomysł... Wypijam butelkę do końca, czuję się słaba ale mocna. Nie wiem czy mnie rozumiecie? Yh, przepraszam, że zapomniałam. Nikt mnie nie rozumie. Wiem, że jest wiele osób w gorszej sytuacji, którzy mimo to żyją z uśmiechem, nie koniecznie szczerym, ale z uśmiechem! Ja tak nie umiem, nie wychodzi mi kłamanie ostatnio, nie potrafię być sztuczna, wszystko we mnie wstępuje, wszystko odbieram ze zdwojoną mocą złego, czegoś co chce mnie dobić.. Wpada we mnie złość, uderzam plecami i głową z całej siły w łóżku, chce więcej.. Jedna butelka ma mi starczyć? Na zabijenie wszystkich smutków?! W pewnej chwili nie panuje nad sobą, uderzam butelką w rękę, czuję się słabsza, czuję jak oczy mi się zamykają, jedyne co widzę to krew........
przepraszam..
KOCHANE MISIEGI, NIE WIEM ILE WAS ZOSTAŁO.
CHCE WAM PRZEKAZAĆ, ŻE JAK JAKIEŚ PYTANIA TO TU:
WWW.ASK.FM/LAAJK98 chyba, że wolicie gadu. nie wiem..........
TAK MAM TWITTERA : @LAAJK98
* jeśli chcesz follow back , proszę upomnij się.