sobota, 22 września 2012

♥♥♥♥♥.

Wygrał ZAYN.
rozdział postaram się dodać jutro! :3.

DOBRA, POWOLI ZACZYNAM OGARNIAĆ TT; @LAAJK98
follow me ♥ .

BĘDĘ TAM PISAŁA, CO I JAK Z BLOGAMI! :3.


piątek, 21 września 2012

rozdział 76

Rano obudziły mnie szepty. Gdy otworzyłam oczy, do moich uszu zaczął dolatywać śpiew "Happy Birthday" nianiek. Właściwie mogłam się z tego spodziewać, co jak co gest miły. Uśmiechnęłam się przyjaźnie do wszystkich. Można uznać, że dzień zaczął się idealnie. Po skończeniu śpiewanych życzeń, braciszek zabrał głos.
- Moglibyście zostawić nas samych. - powiedział spokojnie, zdziwiło mnie to bo nie brzmiało to jak pytanie, wręcz jak oznajmienie. Wszyscy wyszli, sądzę ,że mieli wszystko już ustalone.
- Louis, kurde żadnych kazań. Proszę nie dzisiaj.. - uprzedziłam go, przed jego wymową.
- Lil, mogłabyś mnie wysłuchać? - uległam, bo usłyszałam w tym prośbę. Kiwnęłam twierdząco a on się uśmiechnął.
- No więc dobrze wiesz, że żaden z nas nie chce abyś odjechała. - chciałam mu przerwać, ale on był szybszy. - Proszę nie przerywaj. Więc także wiesz, że mamy za tydzień trasę koncertową w Niemczech, na cztery miesiące, w której ty też JEDZIESZ. - Doznałam szoku? jeżeli można to tak nazwać, brat na którego ja się tylko drę i sprawiam mu problemy, proponuje mi wyjazd na cztery miesiące do Niemiec? Chyba się przesłyszałam..
- Louis ale.. - przerwał mi.
- Ja się nie pytam, to juz uzgodnione.
- Ale matka mi nie da kasy na latanie po świecie, jej zdaniem powinnam się wybić tak jak ty. - stwierdziłam jak najszybciej mogłam, żeby mi nie przerwał i smutno.
- Ale to jest prezent, nie możesz odmówić!
- Nie będziesz przecież fundował mi tak drogiego prezentu! - powiedziałam stanowczo.
- Ale to jeest prezent od nas wszystkich, nie ma żadnego nie. - Nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu zabrakło mi słów. Jakbym mogła im się niby odwdzięczyć? przecież nie stać mnie teraz nawet na taksówkę do domku pod Londynem. Po prostu spontanicznie się do Lou przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.
- To jak mamy ustalone i można schodzić na dół?
- No, tak. - powiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy. Louis wziął mnie na barana i zaczął zbiegać na dół do salono-kuchni. Nie obyło się bez moich wrzasków, żeby mnie puścił.
Na dole czekało na mnie już śniadanie, zauważyłam, że Niall się nie cierpliwi.
- No, no nareszcie tyle tu jedzenia a mi nic tknąć nie można, aż nasza solenizantka się zjawi. - powiedział smutno blondasek. Zeskoczyłam z pleców brata i podeszłam do Horanka.
- Oj nie smutaj, jestem więc można zacząć tą ucztę. - powiedziałam po czym ofiarowałam mu buziaka w policzek. Rozejrzałam się za wolnym krzesłem, wszystkie były zajęte.
- ee, przepraszam a gdzie mam siedzieć? - powiedziałam niepewnie.
- No i tu będziemy mieć odpowiedź w zadaniu na nasze pytanie. - Odezwał się Daddy. Spojrzałam na nich pytająco, po czym dodałam - ee, o co chodzi?. I teraz odezwał się Zayn.
- Więc, ee wiemy, że zależy ci i na mnie i na Harrym. Obaj się chcemy spytać.. - teraz Hazza mu przerwał. - Chcemy się spytać, z którym z nas Zechciałabyś Chodzić. - Doznałam szoku, wielbię ich tak samo.. ale tylko jednego darzę tak mocnym uczuciem jest to..

Dobra KOSTERĘ (huhu , jak to brzmi)mam do was pytanie.
CZYJE IMIĘ MA SIĘ TERAZ POJAWIĆ?
sama teraz nie potrafię się zdecydować,
a to WŁAŚCIWIE ma się podobać wam, więęęc.

ZAYN. ♥ or. HARRY. ♥
 
no to w komentarzach!♥

TRZECI ROZDZIAŁ!
na moim drugim blogu!
          TU.




piątek, 14 września 2012

Rozdział 75.

Chwytając rzeczy  skierowałam się do łazienki. Tam zanurzyłam się w gorącej wodzie pełnej bąbelków, które wprost uwielbiałam. Lubiłam być w wodzie, pamiętam, że zawsze gdy obrywałam od Josha, nie biegłam do swojego pokoju tylko do łazienki. Tam się zamykałam i pogrążałam w myślach. Takie już przyzwyczajenie. Jutro są moje urodziny, spędzę je w swoim dawnym pokoju, sama jak te co roku. Nie będę oczekiwać prezentów. Jestem spakowana, więc teraz tylko muszę zobaczyć czy zostało mi jeszcze jakiejś kasy i zamówić taksówkę, pod Londyn.. Wyszłam z nie chęcią z wody którą robiła się z minuty na minutę coraz zimniejsza. A co to za relaks gdy się zamarza? Nałożyłam przygotowane przez siebie rzeczy. Wynalazłam obok umywalki moją małą kosmetyczkę. Ogarnęłam codzienny makijaż i związałam włosy w wysokiego kucyka. Dopakowałam resztę rzeczy, chwyciłam telefon. Przykucnęłam przy walizce gdzie chowałam pieniądze. Po obliczeniu drobniaków, doszłam do wniosku, że starczy mi na pół drogi. Oj tam, zrobię sobie spacerek, nie wolno się poddawać! Złapałam za rączkę od walizki i kierowałam się w stronę drzwi. Pokój wyglądał teraz pusto, bez życia. Zostawiam go takiego jakiego zastałam. Wszystko było idealnie ułożone jak przedtem. Zgasiłam światło, które nawet nie pamiętam kiedy zapaliłam. Chciałam wyjść z tego domu po cichu, bez pożegnań, bo tego nie lubię. Ale chyba pamiętacie, że jestem ciamajdą? no i oczywiście tylko podeszłam do schodów i po chwili leżałam na dole z cichym jękiem. Lekko obdarłam nadgarstek.. Tak jak można się było tego spodziewać, wszyscy się zlecieli.
- Widzisz?! To przeznaczenie, nie możesz stąd wyjechać bez pożegnania! - powiedział smutno Niallerek.
- Ahems, dobra więc cześć. - wstałam i podniosłam walizkę która leżała rozwalona obok mnie.
- Chyba musisz zostać do jutra. - powiedział poważnie Harry. Wszyscy mu przytaknęli.
- Ee, niby czemu? sorry, mam już plany na jutro. - skłamałam, pewnie.
- może dlatego, że jest ciemno? - powiedział Liam.
- a z tego co wiemy, boisz się ciemności. - dodał Zayn.
- mhm i musisz się koniecznie wyspać! - powiedział radośnie Niall. Jak on szybko zmienia humor.
- ee , ale mówiłam , że mam plany! - powtórzyłam kłamstwo.
- Oj, Lil . Przecież my wiemy, że nie masz. - Czy mój brat czyta mi w myślach, czy jak?
- dobra, ale rano któryś z was mnie podwiezie! - powiedziałam stanowczo.
- Jaaasne, chętnie odwiedzę waszą mamuśkę. - powiedział Niall.
- Łoł , ja bym się tego spodziewał prędzej po Harrym ! - dopowiedział Zayn, po czym wszyscy oprócz mnie i Harrego się nie śmieli. Mulat oberwał od loczka, dosyć mocno w rękę..
Zostawiłam walizkę w przedpokoju, sama skierowałam się do kuchni w której zjadłam kolację. Po tym od razu skierowałam się do pokoju w którym szybko zasnęłam..

Wiem ,że jest krótki!
ale kompletnie nie wiem, jak dalej potoczą się jej losy.
Jest kilka zdarzeń które będę musiała wyjaśnić, ale jeszcze nie mam pojęcia jak!
25 komentarzy = nowy rozdział.
Przepraszam, muszę.
 Ale jak wiadomo, mam teraz
 jeszcze drugi blog na głowie.
A tu nie mam kompletnego
 pojęcia, co dalej pisać!
wiem, zaniedbuje blog.
Robi się coraz gorszy..

czwartek, 13 września 2012

ODWIESZAM.

No i znowu wyszło dziwnie, że został zawieszony i na drugi dzień odwieszony.. 
kochamy mój komputer! -,- . rawwwwwr.
Dobra, ale nie to chciałam . 
ZAŁOŻYŁAM BLOGA!
na razie są tylko postacie, ale już mam przygotowane 2 rozdziały ! :D .

więc ; http://1d-bell.blogspot.com/

środa, 12 września 2012

Informacja.

Blog tymczasowo zostaje zawieszony 
do czasu naprawy internetu. 
Drugi blog powstanie po powrocie Kostka.
A no i jeszcze Ilona poleca tego bloga :

niedziela, 9 września 2012

********** .

No , cześć ! jestę  tutaję z prośbę.
Zlajkujecie stronę na której zostałam adminę?
~ TU ~

CO DO KOLEJNEGO BLOGA!
więc jak już wiecie, planuję założyć.
Wczorajszy dzień planowałam o czym ma być.
I już mam pewien pomysł, właściwie dwa i nie wiem który wybrać.
Ale nie mogę się tu zapytać, gdyż jeżeli miałby ktoś
zamiar czytać tam tego bloga, ów pomysł będzie
"sekretem" który okaże się w późniejszych rozdziałach.
Ale powiedźcie mi teraz, który z chłopaków,
ma być głównym bohaterem?
NIALL?
HARRY?
LOUIS?
LIAM?
ZAYN?

PISZCIE IMIĘ W KOMENTARZY, TEN KTÓRY BĘDZIE MIAŁ NAJWIĘCEJ WYGRYWA! :3

sobota, 8 września 2012

Rozdział 74.

Skończyliśmy jeść. Wokół naszego stolika o dziwo było czysto. Podeszła kelnerka z rachunkiem. Zaczęła wymieniać cenę za każde danie osobno. Gdy doszło do mojej sałatki, wyjęłam ostatnie pieniądze z kieszeni i wręczyłam jej, chłopcy mi się przyglądali. Czyżby chcieli płacić za moje jedzenie? Jestem samodzielna! Mimo, że teraz nie będzie stać mnie na bilet do domu mam to gdzieś, jakoś sobie poradzę bez nich. Każdy zapłacił za swoje i wyszliśmy z pomieszczenia.
- Chcę iść odpocząć, nie idźcie za mną. - warknęłam, gdy zauważyłam , że zmierzają w moim kierunku. Nie interesowało mnie co oni będą robić. Ale znając życie gwiazd pewnie cały dzień mają zajęty jakimiś sprawami. Szłam przed siebie, nie odwracając się. Odnalazłam szybko moją salę. Weszłam i ujrzałam tam tyłem stojącego do drzwi Marco. Gdy zamknęłam drzwi, odwrócił się do mnie przodem.
- Czekałem na ciebie. - powiedział poważnym tonem, gdybym go nie znała, pewnie bym się przestraszyła.
- Eheeee. - Przeciągnęłam i usiadłam na łóżko. On zaś przysunął sobie krzesełko i usiadł nieco dalej na przeciw.
- Muszę cię zabrać na badania, najważniejsza w tym wszystkim jest wizyta u ginekologa. - Na ostatnie słowo przeraziłam się. Tak wiem, pewnie sądzicie, że to dziecinne czy coś. Ale nie dość, że nie cierpię lekarzy, to jeszcze mam iść gdzieś gdzie będę czuła się nie k0nfortowo. Dobra, muszę być silna. Pokiwałam znacząco głową i już po chwili byłam prowadzona do odpowiedniej sali..
Wizyta nie przebiegła aż tak źle jak sądziłam. Była miła lekarka, już po pięćdziesiątce. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że za jakieś dwa, trzy tygodnie mam się znaleźć tutaj na kontroli. Nie chętnie o tym myślałam. Po drodze spotkałam mojego doktorka.
- Właśnie cię szukałem z tego co widzę badania poszły dobrze.
- Ehe, mogę już iść do domu? - powiedziałam znudzona z nadzieją.
- Iść? przecież przy wejściu czeka twój brat z resztą.
- No i po co. - powiedziałam to bardziej do siebie niż do niego. - mogę dostać wypis?
- Tak, tak chodź.
- ee , to może pan to przygotuje a ja się w tym czasie ubiorę. - Każdy z nas poszedł w swoje strony. Przebrałam się w to co wczoraj. Gdyż nikt nie pomyślał żeby mi coś przywieść. Nie miałam nawet kosmetyków. Wyglądałam jak z horroru, ale to dobrze. Bynajmniej będę odstraszać chłopaków, których jak na ten moment nienawidzę. Powędrowałam na dół, do recepcji. Gdzie przy małym okienku jakaś młoda pielęgniarka dała mi nie chętnie wypis. Schowałam go do kieszeni. Chciałam wyjść inną stroną, tak aby nie spotkać tych debili. Ale niestety, mało się orientowałam w tym budynku. Szłam prosto przed siebie, wreszcie dotarłam do drzwi wyjściowych. Stali tam oni, jakże piękni, modnie ubrani ze swoimi uśmieszkami powalającymi każdą dziewczynę. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ja przy nich wyglądałam jak jakiś lump, jak nie gorzej. Postanowiłam ich zignorować. Pewnym krokiem ruszyłam w drzwi. Pierwszą zauważył mnie Niall. Uśmiechnął się i przekazał coś reszta się odwróciła.
- Gdzie ty idziesz, czekaj! - wołał mnie Louis.
- Spadaj, moja historia z wami właśnie się kończy. Skieruje się najpierw do waszego mieszkania potem wracam do domu. - powiedział to pewnie, miałam bynajmniej taką nadzieję. Czemu? bo tak naprawdę nie chciałam jechać! Sama się w tym wszystkim zaczęłam plątać.
- Nie pozwolę ci! Teraz będziesz pod moją opieką! Papiery już są w sądzie.
- Jakbyś nie wiedział, to moje zdanie też się liczy. Mogę pojawić się w sądzie i was wszystkich oczernić, tak ,że wam to się nie uda. Nie chcę z wami mieszkać, nie chcę was znać. Spierdalajcie! - zaczęłam krzyczeć.
- Lilian , proszę. - widziałam w jego oczach smutek. Ale miałam to gdzieś, we mnie narastała jeszcze większa złość.
- Nie rozumiesz?! macie spierdalać, nienawidzę was, te wakacje były najgorsze w moim życiu.
- Krzyknęłam i zaczęłam biec, jednak oni byli szybsi. Musiało to głupio wyglądać. Nagle coś błysnęło i tak co chwilę. Na początku się speszyłam, doszło do mnie, że to paparazzi. Chłopcy mieli ich gdzieś, widać najważniejsza teraz byłam ja. Liam pobiegł w inną stronę, reszta dobiegła do mnie. Chwycili mnie za ręce. Flesz nadal dawał nie źle mi po oczach, myślałam , że oślepnę. Podjechał van chłopców. Niemalże wepchnęli mnie do środka i wskoczyli za mną.
Nie panowałam nad sobą, zaczęłam się znowu na nich drzeć;
- Czy wy oszaleliście?! Nie możecie dać mi spokoju?! Chcę być normalną dziewczyną! Którą ktoś lubi za to jaka jest a nie za nazwisko i za brata?! Mogę zgłosić porwanie! - nie mogłam się uspokoić. Łzy leciały mi z oczu, czemu jestem taka słaba? I tak często nie mal , że codzień płaczę przez facetów? Jechaliśmy dosyć szybko. Już po chwili samochód stanął a my znaleźliśmy się w domu. Pierwsze co zrobiłam, pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam się pakować, ze łzami w oczach. Wygrzebałam jakąś koszulkę, rurki i cieplejszą bluzę. Podbiegłam do szuflady, chwyciłam bieliznę i skierowałam się ku łazience..

MACIE COŚ TAKIEGO, BO JA LUBIĘ ZAYNA W GRZYWCE. <3

chciałabym założyć kolejnego  bloga,
tylko jakoś jeszcze zbytnio nie wiem o czym.
WIĘC! Jakie opowiadanie byście chcieli? Z kim? O CZYMŚ SZCZEGÓLNYM?


~ PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE!.

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 73.

- ee , to zależy od ciebie. - uświadomił mi jego zachrypnięty głos. Teraz w mojej głowie zaczęła się bitwa. Czy powinnam mu to wszystko tak wszystko wybaczyć? Zapomnieć o tym co przez niego przeszłam? Sama już nie wiem. Czy moja miłość jest silniejsza od nienawiści, która się pojawiła w mgnieniu oka? Mam tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. A co z Elzą? Może mam zostać jej najlepszą przyjaciółeczką? Tak aby mógł chodzić z nami dwiema? Przecież on z nią jest! Mimo, że ona wyrządziła mi tyle złego, nie chciałabym aby kto kolwiek był potraktowany tak jak ja, nawet ona nie zasługuje aby jakaś dziewczyna zabierała miłość. Jeżeli ona go naprawdę kocha? wiem jaki to ból i nie chcę nikomu takiego sprawiać, mieć jej na sumieniu.
- Harry, nie chciałabym psuć tego co jest między tobą a Elz. Mimo, że jej nienawidzę nie chcę aby przeżyła tyle cierpienia. - wyznałam szczerze, chłopak był zdziwiony.
- Jej, ale Lil ! Ja kocham ciebie, nie ją! zrozum proszę. Byłem z nią bo zagroziła, że nastawi Paula przeciw całemu one direction. - To ona tak sobie pogrywa?! Tak , tak najlepsze rozwiązanie szantaż, żałosne. Mi tu jest jej szkoda, nie chcę jej sprawiać przykrości, a ta zmusza chłopaka aby z nią był?
- No, to to przecież Paul ciebie zniszczy, was całe one direction! - powiedziałam przejęta. Naprawdę zaczęło mnie to interesować. Kit moje marzenia które kiedyś miałam nie spełniły się, nie przyjechał po mnie książę na białym rumaku. Dorosłam ze świadomością, że życie to nie bajka. Ale czemu Louis miałby przeze mnie cierpieć? Całą winę zrzucą na mnie, nie chcę tego. I tak już nie źle mam zrytą banię.
- Mam to gdzieś! Nie uda mu się nas zrujnować. Nie pozwoliłbym na to. Zależy mi teraz tylko na tobie. Wierzysz mi? - Odsunął się trochę ode mnie, aby widzieć moją reakcję. Patrzył mi w oczy. Szczerze? zaczęło mnie to krępować. Kompletnie nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć, tak w głowie przypomniały mi się słowa Maksa "prawdę" tak tak, prawda zawsze najlepsza, nawet ta bolesna. Ale ja nie chcę już nikogo ranić! Chcę zostać normalną dziewczyną która ma najlepszą przyjaciółkę i jest jedynaczką. Nie ma znanego brata i nikt nie patrzy na nią sympatyczniej z tego powodu. Uciekłam od niego wzrokiem.
- zgłodniałam, po za tym chłopcy czekają. 
- Lil. - Jego głos był "błagający" chyba tak, ale nie potrafię nic na to poradzić, że nie potrafię nic powiedzieć.  Położył ręce na moich barkach, przysunął bliżej, prawie stykaliśmy się czołami. Patrzył mi prosto w oczy, może chciał w nich znaleźć odpowiedź? Zdjęłam z siebie jego dłonie, musnęłam opuszkami palców po jego policzków. Zbierało mi się na łzy. Odwróciłam się do tyłu i wyszłam. Szedł za mną w milczeniu. Szybko odnalazłam kawiarenkę, mimo że byłam w niej pierwszy raz. Dołączyłam do stolika ze słynnym boys bandem. Wszyscy przyglądali nam się uważnie. Pewnie bardzo by chcieli żebyśmy teraz im wszystko dokładnie opowiedzieli. Ale nie, nie chce mi się o tym gadać. Szczerze, jest to dla mnie trudniejsze niż wspomnienie z poprzedniej nocy. Zamówiłam sałatkę z kurczakiem na pikantno. Już po chwili, delektowałam się smakiem. 
- Przestańcie się tak na mnie gapić, nawet zjeść w spokoju nie można? - warknęłam.
- ee , wiesz nie można od ciebie oderwać wzroku. Ładna nastolatka obżerająca się sałatką przy której nawet mocny facet prosi o wielki kubeł wody. Siedząca w różowo siwej piżamie w dosyć eleganckiej kawiarence. - Zaśmiał się, a po nim reszta. Nie zważali na to, że leci im z buzi, a ludzie wokół krzywym wzrokiem patrzą jak na idiotów..

Tak jak mówiłam będę dodawała to co uda mi się napisać w szkole.
Tak, tak podziękowanie dla Natki, która mnie namówiła na napisanie tego rozdziału!



czytasz to komentuj! 

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 72.

- To, to jest.. - Przerwałam, nie wiedziałam jak to powiedzieć, pierwszy raz w życiu zabrakło mi słów. Patrzyłam każdemu, po kolei w oczy z nadzieją, że znajdę w nich odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jednak się myliłam, to tylko jeszcze bardziej mnie dobiło. Widziałam w nich tylko współczucie i smutek. Łzy zaczęły lecieć z bezsilności. Wszystko robiło się rozmazane, nie przejmowałam się, mogłabym teraz nawet odejść z tego świata, sądzę, że zbyt wiele mnie to wszystko kosztuje.
- Nie płacz, proszę. - Nawet nie wiem, kto to powiedział. Nie ogarniałam. Doktorek wstał i podszedł bliżej mnie.
- No to teraz powinnaś odpocząć, wpadnę później przepadam, teraz pójdę cię zapisać na odpowiednie badania. Cześć. - Zmierzwił mi włosy tak jak to miał w zwyczaju i wyszedł. Wszyscy siedzieli w milczeniu i się we mnie wpatrywali. Krępowała mnie już ta cisza!
- Cholera, nie gapcie się tak ! - warknęłam. I rzuciłam się na łóżko. Leżałam wpatrując się w sufit. Szczerze? zaczynało mnie to odprężać..
~* Oczami Harrego *~
Jej słowa mnie zabolały. Jak może sądzić, że zlecił bym coś tak strasznego na  nią? Zależy mi chyba jeszcze na niej. Tylko co z Elz? Może chłopcy mają rację, że jestem z nią na złość dla Lil? Sam już się gubię, te pytania mnie chyba zabiją. Wiem, że muszę pogadać z nią pogadać, wyjaśnić wszystko. Niech mnie nie osądza o coś takiego. Mam ochotę zniknąć i nigdy nie powrócić..
~* Oczami Louisa *~
Jej słowa, moja mała siostrzyczka.. Przeżyła coś takiego! Miała rację, gdybym jej nie namawiał, żeby ze mną zamieszkała nie rozkochałaby w sobie moich przyjaciół! Wyjąłem telefon, muszę zadzwonić do matki. Powinna o tym wiedzieć, nawet jeśli Lilia by tego nie chciała. W końcu to jej córka. Spojrzałem na datę, cholera! Już 28 sierpień! Jak ten czas szybko leci, zostało kilka dni do szkoły. A Lilo ma jutro urodziny!
~* Oczami Lilo *~ 
- Możecie wyjść, nie chcę was tu! - warknęłam. Denerwowali mnie swoją obecnością, mogli bynajmniej się odezwać czy coś! Słowa otuchy? pewnie bym nie wierzyła, że są od nich. Ale to byłby miły gest z ich strony.
- Lilo, proszę nie traktuj nas tak. - Teraz głos rozpoznałam był to Louis. Czyżby brał całą winę na siebie? Będzie mnie teraz bardziej niańczyć?! Chyba go pojebało. Gdy wypiszą mnie ze szpitala, wracam do mieszkania matki, ostatecznie to już podjęta decyzja. Chyba powinnam go o tym poinformować.
- O, milutki braciszek się znalazł. Szkoda, że na koniec naszej przygody. - wszyscy spojrzeli na mnie pytająco. 
- O czym ty mówisz?! znowu masz zamiar się zabić? - Zayn, ach mój kochany tchórz.
- Nie, doszło do mnie, że bycie tchórzem może sporo zniszczyć, dlatego wracam do matki. - powiedziałam to pewnie, otarłam już prawie wyschnięte łzy z polików.
- Tam jest Josh. A jak coś ci zrobi? - Widać , że mój braciszek się przejął.
- Przepraszam cię, ale tam czuję się bezpieczniejsza. Bynajmniej tam nie uwodzę swoim chamstwem domowników. - Nie wiem, czy mówiłam co myślę. Chyba przestałam myśleć, to wszystko jest dla mnie okropne. Sama myśl, że wrócę tam. Gdzie mnie nie chcą. Wytrzymam do tej osiemnastki! To tylko cztery godziny drogi stąd, będę czasem się z Maksiem spotykać. Bez niego to bym chyba wykorkowała!
- Nie pozwolę ci, on może coś ci zrobić! - Pierwszy raz słyszałam takiego troskliwego a zarazem stanowczego Louisa.
- Nie masz nic do gadania! To moje życie, nie wpychaj się tu! W moim świecie nie ma dla was miejsca, już dla żadnego. Mam was dosyć i nie chcę was znać! Przepraszam, Liam z tobą też bym nie mogła utrzymywać kontaktów, byś mi ich strasznie przypominał! A tego bym nie wytrzymała. Mimo, że was nienawidzę nie potrafię myśleć, że już was więcej razy nie zobaczę. - łza poleciała po moim policzku. Już tyle razy obiecywałam, że nie będę płakać. Ale najwyraźniej nie potrafię. Wstałam chwiejnym krokiem, wszystko mnie bolało. Najbardziej okolice krocza no i brzuch. Bym poleciała do tyłu, ale Harry w odpowiedniej chwili wstał i mnie złapał. Poczułam jego ręce na swojej talii, tak bardzo tego pragnęłam! Ale nie mogę, wyrwałam się jak najprędzej to nic, że wpadłam na ścianę która uratowała mnie przed prawie kolejnym upadkiem.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam.
- Ale, ale Lil. Możemy porozmawiać? - mówił to prawie błagając, ale ja nie chcę go znać!
- Jesteś dla mnie nikim, rozumiesz?! Zniszczyłeś moje uczucia na zawsze! Mam to gdzieś, że jesteś jebanym lalusiem, sławną gwiazdeczką. W końcu to Harry Styles, myślisz, że twoje jedno słowo i będę mdlała tak jak te naiwne directioners na twój widok?! Mylisz się! I nie śmiej mnie nigdy więcej dotykać. - skończyłam swój potok słów. Zabolał mnie brzuch, poczułam, że jestem głodna. No nie ma co się dziwić, ostatni raz jadłam wczoraj ee, chyba obiado-śniadanie, z tego co pamiętam.
- Możecie nas zostawić, sam na sam? - Jak on śmie, przed chwilą tu się na niego wydarłam, że nie chcę z nim gadać, a ten jeszcze takie propozycje dla swoich przyjaciół, którzy na pewno to zrobią.
- No, dobra. Czekamy w kawiarence, bo widzę, że ktoś zgłodniał. - Powiedział Liam, patrząc na mnie.
- Nareszcie ktoś sobie o mnie przypomniał. - powiedział dziwnym tonem Horanek.
- Idioto, ja mówię o Lil ! - zaczął się śmiać daddy. Wyszli, zostałam sam na sam, z jedną z moich teraz dwóch miłości? Doszłam do tego, że kocham Maxa jak brata, którego mi brakowało bo wybrał sławę!
- Może usiądziesz? - zaproponował, przysuwając krzesło.
- Nie! Chcę mieć to za sobą, najchętniej wogóle bym tu z tobą nie siedziała!
- Ale ty piękna stoisz. - Wyszczerzył swoje zęby, które uwodziły mnie za każdym razem.
- Ha, ha śmieszne. - powiedziałam z sarkazmem.
- Ja, cię kocham. - powiedział to tak, jakby to było "co tam". 
- Sądzisz, że to mnie interesuje? ee? Słyszałam to od ciebie, przed wyjazdem do Paryża! A potem, zobaczyłam cudowny tweet Elz, że jest razem z tobą, że jest romantycznie i wogóle! Sądzisz, że jak się czułam?!
- Przepraszam, pewnie tak samo jak ja gdy się dowiedziałem, że jesteś z Maksem.
- To coś innego!
- Masz rację, zwykłe przepraszam nie starczy. - Przysunął się bliżej. I jak dzikie zwierze, rzucił się na me usta. Pewnie bał się, że go odtrącę. Odwzajemniłam pocałunek, brakowało mi tego. Staliśmy tak z pięć minut. Przytuliłam się do niego.
- Czyli zgoda? Ma się rozumieć? - spytałam niepewnie.

CZYTASZ TO KOMENTUJESZ!
naprawdę, proszę was o to!

sobota, 1 września 2012

Rozdział 71.

ROZDZIAŁ ZAWIERA, WIELE PRZEKLEŃSTW! 

Do sali wszedł pewnym krokiem Marco, był wesoły jak zawsze.
- No, witam jak się czujesz? - witając się przysunął krzesełko i usiadł na przeciw mnie.
- No dzisiaj trochę lepiej, pewnie muszę dokończyć co się stało prawda? - przygnębiło mnie to.
- Z tego co pamiętam, skończyłaś na tym, że Pan Styles miał z ciebie polewke , że leżysz na schodach.
- Yhym, a ja go przecież kocham. - Powiedziałam smutno, doktorek podniósł moją twarz do góry.
- Nie przejmuj się nim teraz i proszę opowiedz mi co się wczoraj stało.
- No, dobrze. Więc wtedy przybiegł Zayn, pomógł mi wstać, zaprowadził do pokoju, kazał poczekać.
- Jak w bajce. - skomentował cicho, a ja spiorunowałam go wzrokiem. - Dobra, nie przerywam.
- Po chwili wrócił, powiedziałam mu co czuję. Znaczy się o tym, że kocham trzech, sądziłam, że to najlepsze rozwiązanie, ale on uciekł. Coś w sercu mnie ukuło, nie spodziewałam się takiej reakcji, była najgorsza. Doszło do mnie, że to tylko jebany tchórz, czemu faceci których kocham muszą być dziwni? nie zrozumiałe. Nie panowałam nad sobą, chciałam się upić, zabić, zeszmacić? jakoś tak. - gdy wypowiadałam ostatnie zdanie, do sali wchodziło sławne one direction. Gdy usłyszeli moje słowa, mieli przerażone miny.
- ee, widać , że przeszkodziliśmy. - powiedział Daddy, tylko on był w stanie coś powiedzieć, reszta skamieniała.
- no, trochę. Ale my dokończymy najwyżej później. - powiedział niepewnie Marco.
- Nie , nie nie ma takiej potrzeby. - Starałam się, żeby moje słowa brzmiały poważnie i pewnie, a tak naprawdę nie wiem czy się z tym zgadzałam. Tak jestem dziwna, chciałam żeby oni usłyszeli się tego ode mnie, co mi się stało, że to Harrego wina! i trochę Zayna. Niech się oskarżają, nienawidzę ich, a zarazem kocham. Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco i przeszywająco.
- ee, no dobrze, jeżeli chcesz. Ale chłopcy miałbym prośbę żebyście nie przerywali. - wszyscy potaknęli ze zgodą.
- to co możesz dokończyć, tak? jesteś pewna, że tego chcesz? - chciał tymi słowami wybić mi to z głowy? możliwe, ale ja już zadecydowałam.
- Tak, więc z moimi zamiarami biegłam przed siebie, dotarłam pod jakiś klub. Było od siedemnastu lat, ochroniarz chciał mnie wpuścić dzięki innemu, obrzydliwemu sposobowi. - wszyscy spojrzeli po sobie przerażeni. - Ale w odpowiedniej chwili pojawił się Conor z Mickey'em, nie pozwolili mi iść się samej upić. Usiedliśmy w loży, wesoło się rozmawiało i piło. - ostatnie słowo powiedziałam głośniej, wiedziałam, że Louis nienawidził jak piłam. Spiorunował mnie wzrokiem. 
- aa , rozumiem upiłaś się tak dlatego tu jesteś? - powiedział lekceważąco Harry. Zabolało.
- Ty, ty skurwysynie! - wrzasnęłam. - jak śmiesz. - Wstałam, chciałam mu przywalić, ale doktorek mnie zatrzymał.
- Lil, spokojnie! Tak nic nie zdziałasz. Jesteś pewna, że chcesz mówić dalej? przy nich? 
- Tak , chcę żeby wiedział co się stało właściwie z ich winy, nie obwiniam tu tylko Liam i Nialla , oni nie mają do tego nic i jak nie chcą słuchać nie muszą. - popatrzyli dziwnie po sobie. 
- Więc, jak skończyłam na tym, że zaczęłam z nimi pić i podeszły do nas dwa palstiki, powiem szczerze ,że wyglądały jak ELIZKA, im chodziło tylko aby coś dostać w zamian, za dobry seks. - Teraz to Harry wstał do mnie z pięściami, ale chłopacy go powstrzymali.
- Wiem, że nie zdołałbyś tego sam, w końcu mnie kochasz. Prościej wysłać kogoś, żeby zrobił to za ciebie!- krzyknęłam i się rozpłakałam. Zayn chciał podejść i mnie przytulić, ale go odepchnęłam. 
- Nie dotykaj mnie tchórzu ! - warknęłam.
- ale, ale. - przerwałam mu.
- Tylko nie zaprzeczaj! To było najgorsze rozwiązanie, w jaki sposób mogłeś się zachować! - Podeszłam do Liama, na początku się jakby wystraszył i zasłonił twarz, przed oberwaniem. - Nie, nie Liam nie o to mi chodzi, chcę wiedzieć jakbyś się zachował jak dziewczyna do której coś czujesz , powiedziała ci, że też coś do ciebie czuje, ale swoją miłość dzieli na trzech? 
- ee , no nie wiem. Starałbym się zrozumieć, nad miłością się nie panuje, raczej bym cię wspierał.
- no, widzisz MALIK ! jak powinieneś się zachować! - warknęłam. - Ale teraz dokończę dalej. Potem te dziewczyny zabrały chłopaków, zostałam sama, chciałam zadzwonić po taksówkę, nie miałam telefonu. Na złość wam. Ledwo stałam na nogach, więc nie zbyt uśmiechało mi się doczłapywać do waszego mieszkania. Nagle koło mnie pojawiło się dwóch kolesi. Nie wiedziałam skąd znali moje imię, ale gdy potwierdziłam tożsamość, po prostu oberwałam. Potem mnie zabrali, nieśli w jakiś ciemny kont, iii sami możecie wyobrazić sobie co tam się stało. - zacięłam się a do moich oczu napłynęły łzy. Widziałam , że każdy jest roztrzęsiony. Harry wpatrywał się we mnie smutno. 
- Liil, ja cię przepraszam, gdybym wiedział.. - skomlał Zayn.
- Tak , tak kurwa. Gdybyś wiedział, że pójdę się upić z twojego i tego lokowatego powododu, że znajdą mnie tam faceci od ELIZKI i z nimi stracę dziewictwo gdzieś na poboczu, można kurwa gdybać! - warknęłam.
- ELIZKI ? - cała piątka, powiedziała razem, jakby się zmówili. 
- To , to nie możliwe! ona by czegoś takiego nie zrobiła. - powiedział Harry z niedowierzaniem w głosie.
- No nie , to może ja głucha jestem dobrze pamiętam jak powiedzieli"ten jej lokowaty kochaś" potem, nie mogli sobie przypomnieć jego imienia! Z nadzieją błagałam żeby nie usłyszeć tego ale jednak. Gdy już mnie rzucili dodali "Ten Harry chciał żeby pożałowała, chyba się spisaliśmy'" - rozpłakałam się. 
- Harry ! - wrzasnął Louis. 
- Ale, ale my nie chodziło o coś takiego! I powiedziałem tak w złości! - powiedział poważnie i smutno.
- Lilo , ale jeżeli była to ciemna uliczka, to ktoś cię musiał znaleźć? zadzwonić? może był świadkiem, powinien się stawić na policję . - powiedział przejęcie Marco.
- ee , to była drobna dziewczynka. - powiedziałam nie pewnie.
- drobna, brązowo włosa dziewczynka, strasznie podobna do ciebie. - dodał Harry dziwnym tonem. 
- skąd, skąd wiesz? - powiedziałam , przerażona.
- bo , bo bo gdy ty chciałaś się zabić, to ona pobiegła po chłopaków do domu! 
- Przecież ci mówiliśmy, że żadnej dziewczynki nie było! - powiedział Niall..

CZYTASZ KOMENTUJESZ!
sorry , ale jeżeli to się nie zmieni, że czyta ok. 72 , a komentuje 10
to poprostu , albo zakończę bloga, lub zawieszę, albo zrobię, na zasadzie
20 komentarzy nowy rozdział ! -,- .