1
Września 2013
Minął rok odkąd mnie już z nimi nie ma.. przez te
miesiące, dni, godziny, minuty, sekundy.. Nic nie było już takie same. NIC.
Może po kolei? Chociaż i tak pewnie się pogubię. Szczerze, bardzo żałuję tego
czynu. Tego co zrobiłam. W szpitalu szybko się poddałam, sądziłam, że tak
będzie lepiej. Nie chciałam już nikomu psuć życia, nie chciałam wpieprzać się w
nie swoje sprawy. Miałam dość bycia taka samotna. Tak, tak wiem, jestem głupia.
Miałam tylu ludzi wokół siebie.. Może powiem co u reszty ludzi, mhm? Czy nie
chcecie.. Bardzo chciałabym mieć moc, którą od nowa stanę się widoczna. Tak,
chyba dobrze mnie zrozumieliście, a jeżeli nie to powiem wprost. Jako
samobójczyni, zostałam na ziemi jako duch. Wiem, mało prawdo podobne, możecie mi
nie wieży, ale ja na prawdę jestem wśród was. Miałam powiedzieć co u reszty
ludzi z mojej 'krótkiej' historii, ale ciągle wplątuję co innego. Mam wam tyle
do powiedzenia! Może jeszcze zanim zacznę.. a dobra zaczynam, bo w końcu nigdy
nie zacznę. Może tak najważniejsze osoby.. Mam dla was niespodziankę, nie zbyt
miłą.. Ja mimo tego CZYM teraz jestem strasznie to 'przeżyłam' ale o tym powiem
wam niżej. Zaczynam, yhm już zaczynam.. Więc co u One Direction? Pewnie macie
pytania, jak to przeżyli, czy coś, a więc. Zacznę od mojego brata, czemu piszę
to tak oficjalnie? Sama siebie nie rozumiem. Louis, tak ach.. brakuje mi kłótni
z nim, ale miałam mówić co u niego się działo przez ten rok.. Strasznie się
załamał. Przez trzy pierwsze miesiące nie potrafił wydać z siebie dźwięcznego
głosu. Tak mocno zamknął się w sobie, że stracił odwagę i zanikła mu
umiejętność śpiewu.. Często za nim chodzę.. Dotykam jego łez które często się
pojawiają. Ale ma teraz dziewczynę. Jestem z niego dumna.. To ona pomaga mu
wyjść nadal z lekkiej depresji. Nazywa się Eleanor. Jest ładna i miła, ale
sądzę, że nigdy byśmy się nie polubiły.. Liam? Nadal co tydzień, mimo roku
wysyła kuriera z różą na mój grób. Pytanie, czemu sam jej nie przyniesie? Bywa
rzadko w Londynie.. Mieszka po za nim tak jak cała reszta. Widzę w ich oczach
ból gdy mają tu koncert.. Dlatego Daniel który nadal jest ich menadżerem stara
się jak najbardziej może, aby nie dopuszczać do koncertów w tym mieście.. Mam
nowinkę.. Dowiedziałam się, że Payne kręcił już wcześniej z tancerką, czemu
byłam ślepa i nikt mnie nie poinformował?! Tak, właśnie, właśnie ta nowinka..
Będzie tatą, Dan jest w siódmym miesiącu ciąży.. Coś wydaje mi się, że będą
mieli prześlicznego dzieciaka.. Przepraszam nie potrafię tego nazwać '
DZIDZIUSIEM' na samo słowo mnie mdli.. Nadal nie lubię dzieci.. Kolejny?
Niall.. Co z tym przesłodkim blondasem który kiedyś mi przywalił? Tak... nie
powinnam tego wspominać, przy takim czymś, ale przez te miesiące wiele
myślałam.. I nie mam do niego żalu, że to zrobił.. Zakochany robi przeróżne
rzeczy.. On przeprowadził się z powrotem do Irlandii do rodzinnego domu.. Nad
jego łóżkiem wisi moje wspólne zdjęcie z nim, nawet nie mam pojęcia skąd coś
takiego ma, bo ja nic takiego sobie nie przypominam.. Ale to miłe, że nie
zapomniał.. Wiem, wiem zwlekam z dwiema osobami.. pewnie zżera was ciekawość.
Ale ja mimo takiego czasu, nadal mocno za nimi tęsknię. Nie potrafię o nich
mówić, bez uronienia łzy.. Ale jakoś
trzeba.. chyba, że ominę ten temat.. Nie dobra, dam radę! Bynajmniej się
postaram.. Zayn znalazł dziewczynę, prześliczną blondynkę która jest na prawdę
o wiele ładniejsza ode mnie. Wesoła i ma swój zespół.. On się załamał, a ona,
tak jak El Louisowi, pomogła wyjść mulatowi z depresji. On doszedł do siebie
najszybciej z całego zespołu.. Pamiętam jego płacz w szpitalu, stałam koło
nich.. Oni mnie nie widzieli, krzyczałam.. prosiłam, żeby nie byli na mnie źli,
żeby mnie nie ignorowali bo ja ich na prawdę kocham i dziękuję, że się mną
opiekowali.. Jego łzy.. Które starałam się zetrzeć, lecz mi nie wychodziło.. To
było strasznie trudne.. Czas na kolejnego chłopaka.. Który najmocniej płakał..
W karetce gdy zaczęli mnie tracić, darł się na nich. Błagał na kolanach..
Odratowali mnie na chwilę, a on dziękował.. Przytulił się tam do mnie i nie
chciał mnie puścić gdy chcieli mnie wyprowadzić na noszach.. Na górze, stał pod
drzwiami do sali gdzie miałam operację.. Nie chciał odejść. Dosłownie, stał i
prosił Boga o to, żebym przeżyła... Jednak on nie wiedział, że ja stoje już
obok niego, że nie ma dla mnie szans.. Ja, prosiłam razem z nim.. Nagle wybiegł
jakiś lekarz, pośpiesznie biec w stronę jakiś drzwi, on krzyczał do niego co
się stało.. Był głośny, uciszali go.. A chłopcy? siedzieli pod ścianą, każdy
był przejęty i zapłakany.. Nie potrafiłam znieść takiego widoku.. Próbowałam
wrócić do swego ciała i odnaleźć ścieżkę w tunelu, ale gdy zaczęłam wchodzić,
powstała jakaś komplikacja.. Któryś z lekarzy głośno coś oznajmił, a w tem w
sali znalazł się Harry.. Krzyczał, widział obok respirator który zaczął już
piszczeć. Rzucił się do mojego ciałą, przytulił mocno, pocałował i krzyczał,
że żałuje, że mnie nie doceniał... I
wtedy oboje usłyszeliśmy ' CZAS ZGONU TRZYNASTA TRZYDZIEŚCI DWIE ' usłyszałam
głośne NIE, nie potrafiłam tego wytrzymać uciekłam ze szpitala.. Szukałam jakiś
miejsc, rozglądałam się głupia wokół, szukając tabloidu z napisem 'PRZYWRÓCIMY
CIĘ DO ŻYCIA ZA JEDYNE PIĘĆ DOLCÓW'... Wtedy podeszła do mnie dziewczyna..
Patrzyła się prosto w moje oczy, jakby mnie widziała.. Otworzyłam usta aby
wydać z siebie pytanie, jednak ta kiwnęła przecząco głową. I zaczęła iść do
przodu, machnęła ręką abym podążyła za nią, zrobiłam to.. Szłyśmy.. A właściwie
po chwili leciałyśmy.. Długo w milczeniu, nic nie rozumiałam.. Wiedziałam
jedno. Skądś ją znałam, ale skąd? Nie potrafiłam sobie przypomnieć, tak ważnej
w tym momencie rzeczy.. Nie patrzyłam gdzie lecę, spoglądałam ciągle w ową
dziewczynę. Tak obcą, a tak znaną.. Wreszcie zaczęła zlatywać w dół, zrobiłam
to co ona. Rozpoznałam te miejsce, była to dróżka, w której się zakochałam..
Miejsce którego nie chciałam nigdy opuszczać. Chyba domyślacie się, gdzie się
znalazłam? Tak, to ta ścieżka nad morzem, prowadząca do domu Dziadka..
Przystała, usiadła, skrzyżowawszy nogi. I zachęciła mnie ręką do tego samego
ruchu.. Ponownie ponowiłam jej ruch.. - Znamy się? - zaczęłam pierwsza.. jednak
ona przyłożyła palec do ust, prosząc o ciszę. Kiwnęłam głową na znak, że
rozumiem. Wtedy się odezwała. Jej głos przeszedł po moim całym ciele, tak
melodyjnie.. - Tak, lecz Nie. To odpowiedź na twoje pierwsze pytanie. -
powiedziała, to tak, że i tak nadal nie rozumiałam odpowiedzi. - Przepraszam,
nie rozumiem.. - przyznałam szczerze, mówiłam to nie pewnym drżącym głosem.
Lecz poczułam jakąś zmianę, zauważyłam, że mój głos jest bardziej jedwabny..
delikatny. Anieli?! - Przepraszam.. Więc powiem to nieco dłużej, pozwolisz? -
Jej spokój, orał mnie tak jak opowieść Dziadka, wtedy.. teraz skojarzyłam,
jednak postanowiłam posłuchać jej historii, jej głos zachęcał, kiwnęłam godząc
się głową. - Więc, jestem Kristen Dakota Marie Graters. , mam
nadzieję, że mnie kojarzysz.. A jeżeli nie, to miałam to dłużej powiedzieć..
Jestem dziewczyną, której samobójczy list znalazłaś nad morzem. Nawet nie
wiesz, jak się ucieszyłam gdy trafił do tak młodej dziewczyny, która uwierzyła
w moje słowa.. Przez tyle lat, butelka pływała po morzu. Wiedział o tym pan
Jan, który znalazł ją przed tobą, jako jedyny.. Jednak jego sędziwy wiek nie
pozwolił mu na spełnienie mej prośby. On jedyny wiedział o moim sekrecie, on
jedyny mnie widzi.. - Wtedy doznałam szoku. I dowiedziałam się pewnej ważnej
wiadomości, która odmieniła moje pozaziemskie życie.. Przerwałam jej
mimowolnie, nie potrafiłam się opanować. Było to silniejsze ode mnie.. - Ale
jak to?! Jak on cię widzi.. - Dokończę wraz z odpowiedzią na pytanie, jednak
proszę o to abyś dała mi dokończyć. Mamy wiele czasu na zadawanie pytań.. -
kiwnęłam głową, ponownie na wznak, że rozumiem i bez głośnie powiedziałam
'sorry'. - Tak, jest coś takiego, że możesz sobie wybrać osobę, która cię
widzi. To dziwne i ja tego sama do końca nie rozumiem.. Uprzedzam twoje pytanie,
które możliwe, że chciałaś zadać 'Dlaczego akurat DZIADEK?' Bo to on był jedyną
osobą która mnie rozumiała.. Wygadałam się mu przed śmiercią i było mi z tym
dobrze. Tak, możesz pomyśleć, że jestem okrutna, bo nie wybrałam swej matki,
ojca lub przyjaciółkę.. Chociaż zawsze mogłam się zemścić i nawiedzać byłego
chłopaka.. Ale nie ja jednak wybrałam człowieka, który był mi obcy, jednak
bliski.. Wiesz co mam na myśli? - spojrzała wtedy pytająco, a mi do głowy
przyszedł Max.. rozumiałam ją znakomicie. - Tak, rozumiem.. - powiedziałam
cicho. Lecz dopiero po chwili przypomniałam sobie, że miałam się nie odzywać. I
przeszła po mnie myśl, że może zabije mnie wzrokiem? Jednak nic takiego się nie
stało, uśmiechnęła się serdecznie.. Opowiedziała mi jak to jest z ludźmi po śmierci, że samobójcy nie mają wyboru to jest taka jakby ich kara, muszą pozostać na ziemi. Lecz ludzie którzy umarli z innych przyczyn mają prawo wyboru.. Opowiadała mi tak długo z takim spokojem w głosie który hipnotyzował... Za długo byłoby opowiadać wam tak wszystko ze szczegółami.. Więc tak poznałam historię, dziewczyny która okazała się ową małą dziewczynką, którą widziałam razem z Harrym.. Nie powiedziała mi nic więcej na ten temat, ale obiecała, że kiedyś na pewno porozmawiamy.. Mamy przecież tyle czasu.. Co się działo potem? Zdradziłam wam wyżej kilka szczegółów, takich jak płacz chłopców na pogrzebie.. Przepraszam, nie chcę do tego wracać definitywnie, jest to dla mnie zbyt trudne.. Nie skończyłam mówić dalej o 'bliskich mi ludziach'. Więc Thomas? Micky? Conor? Przejęli się, nie tak mocno jak tamci, ale że byli mi bliscy, zauważyłam w każdym z nich pełną zmianę.. Nawet nie wiecie, jak słodko wyglądali, wiem to głupio tak mówić, ale na moim pogrzebie w 'garniturkach', mrrym seksiaki! Eliza? Pamiętacie tam tą blondynkę, przez którą rozstałam się z chłopakiem w kręconych włoskach z zajebistą chrypą? Ona wraz swoim wujaszkiem pojawili się również.. Nie ma co uronili przy tym kilka łez. Matka? rozstała się z Joshem, w kaplicy przyznał się jak mnie traktował. Nie zła awanturka się odegrała nad moim ciałem, widziałam ból w oczach matki, po tym jak została ze mną sama..Z jej słów zrozumiałam tyle, że bardzo żałuje naszych kontaktów i chciałaby, żebym jej wybaczyła.. Wiem, nie powinnam tak mówić, ale niech ta 'kurwa' bo inaczej jej nazwać nie umiem, nie liczy już na nic.. Dziadek? Na wieść o tym co mi się stało, przejął się jednak był spokojny.. widziałam jak przepłakał kilka nocy, jednak rozmawiał z Dakotą i ona mu pomogła zrozumieć.. Wieecie co! Nawet mój doktorek przyszedł.. A mnie to zdziwiło, wiem mam dziwne poczucie humoru, ale se tak myślę, że jeżeli lekarze chodziliby na każdy pogrzeb swych pacjentów, to nie mieliby czasu leczyć.. Jaka ja mądra nie sądzicie, że przyszło mi trochę rozumu przez ten rok? Zauważyliście kogo tu nie napisałam? Najbliższej mi osoby. Mego Księcia, mam nadzieje, że rozumiecie czemu go tak nazwałam.. Tak jak ja byłam jego księżniczką, on mym księciem na deskorolce, zamiast rumaku.. Tak Maksiu mój.. Siedzi obok mnie, widzi co piszę i się śmieje.. Nie, nie myślicie, że wybrałam 'jego' jako osobę która mnie widzi.. nie chciałabym aby przeze mnie zamknęli moje ciacho w psychiatryku.. W dniu mojego pogrzebu nie wytrzymał.. Chciałby się teraz wypowiedzieć, ale to moja wiadomość do was, więc mu nie dam.. Wredna ja.. Uua! Mówi mi, żebym napisała, że są dwa rodzaje ludzi osób umarłych, mocne i słabe.. On był niestety tą drugą wersją.. Tak jak zaczęłam w dniu mojego pogrzebu, dosłownie na moim grobie, upił się a potem podciął sobie żyły.. Nie wiedziałam o tym, byłam w tym czasie z rodziną, chciałam zobaczyć co będą o mnie mówić na stypie.. Ten powiedział, że przyjdzie za chwilę, chce chwile pobyć ' ze mną' sam na sam.. I już go nie zobaczyli żywego.. Nie mam chyba, więcej o kim wam chyba powiedzieć, to chyba jedyne osoby które, były w moim życiu, odkąd je poznaliście.. Przepraszam was mocno i dziękuję, że ze mną byliście..
Tak, ostatecznie to koniec.. można to nazwać EPILOGIEM, jednak specjalnie zapisałam to jako rozdział.. MIAŁY BYĆ DWIE NIESPODZIANKI, JEDNA TO JEST TA, ŻE WŁAŚNIE ZAKOŃCZYŁAM PISAĆ, DRUGA MYŚLĘ NAD ZAŁOŻENIEM DRUGIEGO BLOGA..
ale jako, że wiem, że tu nie miałam czasu.. strasznie was zaniedbywałam to nie wiem.
Pewną koncepcje mam, bo tyle się ostatnio u mnie dzieje, że wyszedłby z tego nie zły blog..
Chciałabym, żeby rozdziały wtedy były dodawane codziennie opisując jakby co czuje, co się wydarzyło danego dnia, tylko, że to nie byłoby jako JA tylko owa POSTAĆ, chłopak którego jeszcze kilka dni temu nazywany był przeze mnie 'loverem' zastąpiłby go któryś z członków one direction.. Nie wiem co i jak, chce poznać wasze zdanie.. CHCIELIBYŚCIE COŚ TAKIEGO?
* oczywiście, nie dosłownie będą to dni całkowicie moje, bo możliwe, że by was to zanudziło.. :)
Bardzo, Bardzo DZIĘKUJĘ każdej osobie czytającej bloga..
moją ostatnią do was prośbą, jest
ostatni komentarz od was na tym blogu..
W IMIENIU MOIM I FIKCYJNYM BOHATEROM, JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!
napiszcie co sądzicie o pomyśle na nowy blog ;)
kontakt?
twitter : @laajk98
pytania? : ask.fm/laajk98