niedziela, 13 stycznia 2013

92. c;


31 sierpnia.
M.-Lil, co ty wygadujesz?! - Maks, niemalże krzyknął. - Oczywiście,  że mi zależy. Jesteś najważniejsza! Będę tęsknić, nawet nie wiesz jak bardzo. Jesteś dla mnie bardzo ważna. - Mówił to nieco 
przybity, ale jednak pobudzony.. ja na jego ostatnie słowa dodałam cicho ' ale nie najważniejsza'. Usiadłam i patrzyłam się w swoje ręce bawiąc sie nimi.Poczułam jak jego dłoń podnosi mój podbrudek do 
góry, tak abym spojrzała mu w oczy. Ale ja nie chce! Nie chcę się poryczeć. Nie teraz, nie przy nim. Czemu zrobiłam się taka słaba i nie potrafię panować nad swoimi emocjami? Do głowy nagle wpadła mi 
myśl, że przecież ja nie mogę teraz wyjechać! Obiecałam przecież przed sobą, że zakończę sprawę tamtej dziewczyny. Nawet nie pamiętam jak się nazywała. Yh, tak cudowna pamięć! Ale nie no, to cała ja 
zaangażować się na początku, a później odpuścić. Z myśli wyrwało mnie spojrzenie wbijające się we mnie, przyjaciela. 
M.- Najważniejsza, rozumiesz? - Powiedział to tak, że w moim oku zakręciła się łza. Przytulił mnie mocno do siebie. - Tak, chyba zapamiętam. - Uśmiechnęłam  się lekko do niego, na co on odwzajemnił 
reakcje swoim cudownym uśmiechem. 
M.- Nad czym się tak przed chwilą zamyśliłaś? - Zapytał penetrując moją twarz, w próbie odnalezienia jakiejś podpowiedzi.
LL.- Doszło do mnie, że nie powinnam wyjeżdżać.
M.- Oszalałaś?! Każdy chciałby być w obecnej chwili tobą. Nie wracać do szkoły, jechać, zwiedzać i to jeszcze Paryż! - powiedział niemalże rozmażony.
LL.- Ale, ja muszę przecież dokończyć sprawę z listem. - Powiedziałam już gubiąc się w swoich myślach.
M.- A jeżeli ci obiecam, że ja z chłopakami się tym zajmę? - złapał mnie za dłonie i wpatrywał się w moje oczy, które patrzyły teraz prosto w jego.
LL.- Max, nie! Ja zaczęłam, ja to zakończę.
M.- Daj sobie pomóc, wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej. - powiedział dosyć głośno, na pewno każdy na dole słyszał naszą rozmowę. Po chwili dodał. - I nie tylko ja.
LL.- Do czego teraz zmierzamy? Że komu niby jeszcze na mnie zależy? Może mnie przejechać tir, mogę zacząć się puszczać, mogę zachorować. A każdy oprócz ciebie będzie miał to gdzieś! - wyszło mi, 
krzyczałam. Mój głos się znakomicie poprawił. Ta kłótnia zadziałała na mnie znakomicie. Czuje się teraz jak nowo narodzona, ale czy to dobrze?
M.- Uspokój się, wiesz, że dla Louisa i reszty boys bandu mocno zależy, aby było ci dobrze i żyła jak najlepiej. 
LL.- O niee. Może  mi powiesz, że z nimi rozmawiałeś? - spojrzałam na niego coś all'a ' z pod byka'.
M.- Tylko chwilę, przy wejściu. I nie myśl, że trzymam ich stronę, bo zawsze będę po twojej. Ale chce żebyś w Paryżu nic nie odwaliła, chce cię tu widzieć za cztery miesiące taką samą. No może gdybyś 
się minimalnie zdyscyplinowała nie byłoby źle. - walnęłam go lekko w ramię i zaczęliśmy się jakby śmiać? Ja, zdyscyplinowana? zabawne, na prawdę.
M.- Nie chce żebyś pojechała pokłócona ze mną, więc wszystko okej? - kiwnęłam głową, że tak. I o dziwo, wyskoczyłam z łóżka. 
   Z dołu dobiegł głośny krzyk, po głosie można było stwierdzić, że to Tomlinson tak drze ten ryj. Maks chwycił moją walizkę i 'grzecznie' zszedliśmy na dół. Wszyscy stali już tam gotowi, zdziwiło mnie 
to, że byłam szybsza od Malika. Mr, tak znowu będę określać ich po nazwisku, wiecie bo to tak trochę chamsko. A ja mam zamiar zrobić sobie bardzo luźne przedłużenie wakacji, gdzie żadna z nianiek nie 
będzie mi gadała co mam robić. - Ile można? - Spojrzał na mnie agresywnie Styles po czym, rozczochrał swoje loki. Aw, wyglądało to tak słodko, że miałam ochotę się na niego rzucić. Yh, tak wiem, jestem 
głupia i muszę się koniecznie ogarnąć jeżeli mam zamiar przeżyć te dziewięćdziesiąt dwa dni z nimi, bez tych moich kochanych głupoli, cholera przecież ja nie wytrzymam tyle bez Max'a! Wyszyliśmy 
przed dom, stały tam już wielkie dwa vany. Do pierwszego Ziam zapakowali wszystkie walizki. Mhym, tak myślę, że najlepiej to chyba będę się dogadywać z Payne, mimo, że on jako ten Daddy Direction 
jest najmądrzejszy, to z nim jako jedynym dam radę pogadać. Dobry, czuły, opiekuńczy, przystojny ideał na chłopaka. Nie sądzicie? Ja stałam z Maxem, którego bardzo mocno przytuliłam. On po chwili 
mnie puścił i patrzył się dziwnie przed siebie. Może się wystraszyłam? ciekawość mnie zżerała, ale nie odwróciłam głowy. - E, Maksymilianie co jest? - spytałam, a ten głową wskazał przed siebie, dobra 
teraz to już musiałam się odwrócić. Przed wjazdem stał Thomas, a w ręku trzymał drobną róże. - Chyba powinnaś do niego iść. - Szepnął mi do ucha, spojrzałam na niego pytająco a ten zabił mnie wzrokiem 
i bez słownie rozkazał mi już iść. Pocałowałam go w policzek i podeszłam do chłopaka przy wjeździ. Widać, że był nieco skrępowany. Co jak co, nie dziwię mu się, popowe gwiazdeczki siedząc w 
samochodzie uważnie nam się przyglądali. - Nie przejmój się nimi. - powiedziałam od razu gdy podeszłam, wskazując dziwnym ruchem głowy w samochód. 
T. - Postaram, ale wiesz to trudne.- Powiedział nieco rozbawiony. - Tak wogóle to cześć, wiem, że nie masz czasu. Ale  przyszedłem się pożegnać. Dziwne, prawda?
LL.- Nie, czemu? To miłe z twojej strony. No, tak dużo  czasu nie ma. Ale cieszę się, że przyszedłeś. Dowiem się czemu rano tak uciekłeś? - powiedziałam z zachęcającym uśmiechem.
T.- Wiesz, Lilian to skomplikowane. Ale będę szczery. Powiedziałem wtedy coś, co długo chciałem ci powiedzieć. Ale wiesz.. Gdy ty byłaś zamyślona, drugi raz nie potrafiłem zebrać odwagi i powiedzieć 
tego jeszcze raz. - Już chciałam coś powiedzieć, jednak przyłożył mi palec do ust. -  Nie, przepraszam. Nie potrafię teraz ci tego powiedzieć. - Zauważyłam, że jego zakłopotanie przegrywa ze smutkiem. 
Bez namysłu przytuliłam go mocno i spojrzałam mu w oczy. Teraz zobaczyłam w ich iskierki. Zza mnie dobiegł mnie krzyk Mulata, żebym się ruszyła bo oni muszą coś załatwić. Nie przejmowałam się 
nimi, oni się teraz dla mnie nie liczyli. Zauważyłam, że chłopak wpatrując się w moje oczy, zjeżdża w dół. Uśmiechnęłam się, a ten odwzajemnił czynność.
Z. - Kurwa, Tomlinsonowa! Ruszysz się, czy mam po ciebie wyjść? - darł się, a ja nadal miałam go gdzieś. Usłyszałam otwierające się drzwi. Uhuu, widać koniec tego dobrego! słabiutko. Spojrzałam jeszcze 
raz w oczy dla Thomasa. - Lil, mogę? - szepnął, tak ja miszczu oczywiście, zamiast na początek domyślić się o co chodzi, albo bynajmniej chwilę się zastanowić, od razu odpaliłam pytanie " ale, że co".
T.- Wiesz o co chodzi, mogę? Tak, czy nie. - Słońce, ale powinnam mieć z trzy warianty. - Yh, ale na prawdę. Mogę? Więc, tak, tak, czy tak?- Uśmiechnęłam się, i kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. 
Nasze usta się spotkały. Czułam, jak mnie mocniej przytulił, mimo deszczu który zaczynał padać, nie przestawaliśmy. To nie było to co kiedyś, udawane. Oderwaliśmy się od siebie, teraz to już lało. Ale mi 
to nadal nie przeszkadzało, wtuliłam się w jego ramiona. - Wiesz, teraz to chyba na prawdę powinnaś iść. Słabo, żebyś się rozchorowała po dotarciu do Paryża.
LL.- Thomas, wiesz co? - spytałam po czym zrobiłam krok od niego aby dokładnie widzieć jego ogólną reakcję. - Chyba, właśnie się zakochałam. - Przez chwilę było widać, że jest zmieszany ale po chwili 
uśmiechnął się tak, że nie widziałam go takiego chyba jeszcze nigdy.. Już miałam coś mówić, gdy coś szarpnęło mną do tyłu. - Kurwa, ile można?! - Był to Zayn, trochę bardzo wkurwiony Zayn. - Nie 
dotykaj mnie brudasie, jeszcze się czymś zakaże?! - zaczęłam się drzeć tak, że pewnie słyszano mnie na końcu ulicy. Zauważyłam, że Zayn ledwo powstrzymuje się od tego, żeby mi przyłożyć. - Wiesz 
Thomas, do zobaczenia za dziewięćdziesiąt dwa dni, no chyba, że dzisiaj w nocy na skypie. - Podeszłam dałam mu buziaka, nie dałam mu dojść do głosu. Nie mogłam, mimo, że chciałam. Zostałam niemalże 
dosłownie ciągnięta do samochodu.. Wsiadłam bez słowa i tak miałam zamiar spędzić kolejne dwa tysiące dwieście osiem godzin z nimi w najbliższym czasie. Tak, wiem matematyk ze mnie cudowny! 
Lo. - Co to było? To był ten taki, z którym kiedyś udawałaś, coo nie?! I co, znowu udawaliście? sądziłaś, że to na któregoś z nas zadziała? Może, że wzbudzisz zazdrość w Zaynie? o a może Harrym? a 
może teraz próbujesz zadziałać na Niall'a ? no, wiesz chyba, że chcesz się brać za Liama. - Postanowiłam go przemilczeć. Tylko nie wiem, jak tak długo wytrzymam, powoli moja cierpliwość się kończy.
Li.- Louis, możesz się zamknąć? - O, daddy za mną wstaną. To chyba dobrze, uhuu ! Liljuś ma poparcie, beka! - Dzięki. - powiedziałam po czym się do niego uśmiechnęłam. Zauważyłam, że każdy się nam 
przygląda. No tak, pewnie stwierdzają, że to mój kolejny romans? tak, tak OSIEM. Czułam, jak robi mi się zimno, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest mi zimno. Poczułam jak mokre ubrania 
przyklejają się do mnie. Cieszyło mnie to, że jedyna ja nie wyglądam jak zmokły szczór. Malik, ciota wyglądał o wiele gorzej ode mnie. Jego CUDOWNA wiecznie fryzura,  all'a rampa od skoczni zamieniła 
się w grzyweczkę, wyglądał źle. Ale słodko! Liljan , ogarnij! gadam sama do siebie, no tak, to się robi normą.. Nagle samochód się zatrzymał. - Ej, co jest grane? - spytałam, spoglądając na Liama, ale zamiast 
niego odpowiedział mi Styles. - Przecież mówiliśmy, że mamy sprawę do załatwienia, co nie. - A jaśniej nie można? - Jakbyś nie zapomniała, nasz ostatni menadżer został zwolniony. 
Hi!  Tak, kilka osób pisało do mnie i pytało co do rozdziału.
śmiało ja nie gryzę! ;) Obecnie chyba zawieszę bloga. Z powodu, pały z geog.
Słabo i będę miała szlaban, mr. Tak to oznacza ,że będę miała dużo czasu, na pisanie.
Zawsze mogę kogoś poprosić o  dodanie rozdziału więc, nic nie będę pisać.
Yh, po prostu data kolejnego rozdziału jest niewiadoma. 
TAK NAPISAŁAM PÓŹNO, PO TYGODNIU, mimo że mogłam dodać go w każdym momencie.
ale jak nie które osoby wiedzą, szczerze po prostu nie byłam w stanie emocjonalnym.
Sprawy z chłopakiem. powiem tyle, że moje doświadczenia postaram się wplątać w przygody Lil.
Każdy komentarz daje motywacje do dalszego pisania.
więc LICZĘ NA WAS. ;)



JAKIEŚ PYTANIA?
WWW.ASK.FM/LAAJK98  

9 komentarzy:

  1. no szkoda że rozdziały nie pojawiają się częściej ale rozumiem :) Rozdział bardzo fajny no i czekam na następny :)

    http://totaleclipseoftheheart69.blogspot.com/
    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze, że rozdział trochę lepszy od poprzedniego chociaż nie jest to jeszcze to co było kiedyś. To jest tylko i wyłącznie MOJE zdanie więc nie zrażaj się i pisz dalej.
    Mam jedną prośbę: Można by było trochę większą czcionką? Mam problemy ze wzrokiem w sensie że nosze okulary a tak mała czcionka naprawdę przeszkadza. Źle się czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie jest tak jak na początku. Przedtem to było, takie. Yh ciężko jest mi to określić, wtedy to było coś nowego, oddawałam się temu dosłownie cała. Początek wakacji, wiadomo dla tych co czytają od początku, trzy rozdziały dziennie. Potem coraz mniej czasu, mniej weny, mniej serca w to co pisałam. Nie które rozdziały były na ' odwal' często jednak było ,że dostawałam nagle weny i pisałam. Potem mi się znudziło, ale raz jak czytałam bloga który był świetny, strasznie się zawiodłam bo dziewczyna go zawiesiła, nie rozumiałam jej i obiecałam sobie, że bloga nie zawieszę.. Teraz staram się nadrobić, ale wiem, że nadal są słabe. Wszystko wokół mnie rozprasza i ciężko tak napisać coś z uczuciem.

      Usuń
  3. świetnie ♥ te rozdziały są najlepsze na świecie... < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) Zgadzam się z Lemox3, mogła by być ciut większa czcionka. Dzięki że dałaś o tej dziewczynie, i o Thomasie bo nie za bardzo ogarniałam... Super rozdział czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm powie, że na początku pisałaś lepiej ;p nudzi mnie już trochę, że Lil cały czas jest wkurwiona na 1D i zmienia chłopaków jak rękawiczki .mam nadzieje, ze się coś poprawi
    siemka ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuśku już nie potrafię się doczekać następnego *,*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty moje zdanie znasz. Czekam na nn. ;3

    OdpowiedzUsuń