- Maax, muszę coś powiedzieć. - szepnęłam, nie pewnie.
- Tak, wiem to nie to.
- Ja cię przepraszam. - powiedziałam, dobitym smutnym głosem.
- Nie masz za co, sam nad tym myślałem. Wiedź, że mimo nie jesteśmy razem i tak jesteś dla mnie kimś ważnym i to się nie zmieni, moja księżniczko. - Pocałował mnie w policzek, byłam mu wdzięczna, że mnie rozumie prawie, że bez słowa. Mocno mnie przytuliłam, wielbiłam go za to, że zachowuje się tak jakby czytał mi w myślach.
- Ty dla mnie też.
- Masz przebież się, nie wygodnie ci będzie spać w ciuchach. - podał mi piżamę, nie pytałam o nic. Byłam śpiąca i czułam się przy nim bezpiecznie. Ostatecznie, mam dość tego dnia, życia, wszystkiego! Zgasił światło, przeszła mnie gęsia skórka, miałam ochotę uciekać.
- Proszę, zapal. - mruknęłam, piskliwym głosem.
- No, dobrze. - Wstał, byłam mu wdzięczna, że się mnie nie wypytuje. Wie, że jak bym chciała, to bym sama powiedziała. Zapalił światło, i rzucił się na łóżko obok mnie. Było ciasno, ale wtuliłam się w niego i dało się przeżyć. Poleżeliśmy chwilę w milczeniu, myślałam, że usnął. Nie chciało mi się podnosić głowy i sprawdzać.
- Czemu tu właściwie jesteś? - Wiedziałam, w końcu musiał zapytać.
- Maksiu , nie chcę cię okłamywać słowem , że przyszłam na kontrole czy coś takiego.
- To powiedź prawdę, proszę.
- Ja, ja przepraszam. Nie chcę o tym rozmawiać, nie teraz. - czułam jak łzy nabierają mi się do oczu.
- Lil.. - przerwałam mu.
- Chcę spać, przepraszam. - powiedziałam tonem, którego nigdy nie używałam do niego.
- Dobrze, zaczekam. - Wtuliłam się mocniej i usnęłam.. Nagle nie wiadomo jak, znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu. Wszystko było tam ciemne, oprócz mnie. Czułam się coraz słabsza, bałam się. Słyszałam strzępki rozmów tych dwóch facetów. Strach rósł. Zaczęłam się wiercić, co spowodowało mocny ból. Otworzyłam oczy, ból okazał się spowodowany upadkiem z łóżka. Byłam cała spocona i we łzach. Zaczęłam cicho łkać, Max to usłyszał i od razu się zerwał. Podniósł mnie i położył na łóżku. Usiadł obok i pozwolił mi się wtulić znów w jego ramiona.
- Wydarzyło się coś strasznego prawda? Ktoś cię skrzywdził? - szepnął.
- Tak. - Powiedziałam, słabym ledwie słyszalnym głosem.
- Teraz postaraj się o tym zapomnieć, proszę. Jutro czeka cię ciężki dzień, śpij. Pamiętaj, że tu jestem.
- Ale nie rozumiesz, śni mi się ciemność. Słyszę ich głosy, jak się śmieją, że wykonali dobrą robotę iii, że oni powinni być dumni. - płakałam, więc wątpię czy mnie zrozumiał.
- Jaa-ak to ONI? kim oni są? - wpadł w szał.
- Ja, ja nie chcę pamiętać, przepraszam. - mruknęłam. Położyliśmy się z powrotem. Usnęłam, tym razem nic mi się takiego nie śniło. Tym razem słyszałam ciągle głos Maksa, przed snem szeptał mi do ucha przeróżnie miłe słówka. Obudziłam się, znajdowałam się sama w pomieszczeniu. Spojrzałam na zegarek na przeciw, wskazywał siódmą rano. Na początku się oburzyłam, że nie ma obok mnie mojego przyjaciela. Lecz po chwili dostrzegłam kartkę, na szafce. Chwyciłam i zaczęłam czytać. ; Przepraszam, ale musiałem być na piątą trzydzieści, gdyż pożyczyłem od ojca samochód, a on musiał do pracy. Musiałem zwrócić auto, po za tym trzeba zająć się gośćmi.Nie martw się, staraj się zapomnieć. Odezwę się jak najszybciej. Do później śliczna. PS: WIELBIĘ Z TOBĄ SPAĆ. <3 ~Maksiu. - Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
~* Oczami Zayn'a*~.
Stanąłem pod drzwiami naszego mieszkania. Myślę, że trochę przemyślałem wcześniejsze zdarzenie. Stoję tu jak jakiś debil i rozmyślam jak powinienem się zachować. W końcu się odważyłem i chwyciłem za klamkę. Na wstępie przywitała mnie głucha cisza, jakby nikogo w domu nie było. Gdy zrzuciłem z siebie, dosyć głośno buty do przedpokoju wleciał Nialler. Wyglądał tak jakby zawiódł się na mój widok.
- Gdzie ty byłeś?! O co się z nią znowu pokłóciłeś? Czemu nie masz nic do jedzenia? - wydarł się na mnie.
- Po pierwsze się uspokój i nie krzycz. Po drugie byłem się przejść, mam do tego prawo jak każdy. Po trzecie, to wyłącznie sprawa między nami. Po czwarte, czemu mam mieć coś do jedzenia? - mój głos był nie co podniesiony. Ale starałem się opanować, w końcu to mój przyjaciel. Z jego wyrazu twarzy nie dało się nic odczytać.
- Gdzie reszta? ee, jakoś dziwnie cicho. - powiedziałem nie pewnie.
- Harry jest przecież z Elz. - zaciął się.
- ee, no tak wspominał coś, że idzie z nią gdzieś. - przypomniałem sobie.
- A Daddy z Louisem szukają Lilo. - dopiero po chwili doszły do mnie jego słowa.
- Że, że co?! Jest dwudziesta trzecia a oni jej szukają? - wydarłem się, nie panowałem nad sobą.
- Teraz to ty się uspokój! Nie tylko ty się przejąłeś. Po za tym, ona wybiegła za tobą, myśleliśmy , że jesteście razem. - mówił teraz o wiele spokojniejszym głosem, niż ja.
- A dzwoniliście do niej? lub do Maksa? może jest z nim, przecież są parą. - powiedziałem to nie chętnie. Ale lubiłem tego kolesia, mimo , że jest z dziewczyną, którą kocham nad życie.
- Zayn! przecież głupi nie jestem, dzwoniłem, ona nie wzięła komórki. A on powiedział, że się z nią dzisiaj nie umawiał. - Drzwi się otworzyły a do domu wpadli chłopcy.
- Wróciła? - spytał Lou, z nadzieją w głosie.
- nie. - powiedziałem dobitym głosem. Każdy z nas strasznie się przejął. Rozeszliśmy się do swoich pokojów. Rzuciłem się na łóżko i o dziwo szybko usnąłem.
~* Oczami Louisa*~.
Rozmawiałem z Harrym o zajściu na schodach. Oraz doradzałem mu strój na dzisiejsze spotkanie z Elizą. Nie przepadam za tą dziewczyną, tak jak Lilo uważam, że ona chce go wykorzystać. I uważam, że Harry źle zrobił zostawiając Lil dla takiej panny. Ale to jego życie, mimo, że jest moim przyjacielem wolę się nie wcinać. Usłyszałem głośny trzask drzwiami, po chwili to samo. A potem nawoływanie daddiego. Zbiegliśmy z Hazzą na dół.
- Co jest? - Spytał Niall, wbiegając z kuchni.
- Zayn gdzieś pobiegł, Lil po nim. Próbowałem ją zatrzymać, ale mi się nie udało. - powiedział zasapany Liam. Postanowiłem odczekać, jeżeli nie wróci do dwudziestej pierwszej zaczniemy jej szukać. Przecież cztery godziny powinny wystarczyć na przemyślenie. Wracałem z Harrym do jego pokoju.
- Lou, wróci. I na pewno nic jej nie jest. - powiedział pocieszająco, klepiąc mnie w plecy. - Wiedział, że się cholernie martwię. Zależy mi na niej, mu chyba też..
- Mam taką nadzieję.
- Me too. - powiedział szeptem, którego prawdopodobnie miałem nie usłyszeć..
PRZEPRASZAM, MIAŁAM KOMPUTER W NAPRAWIE.
Postanowiłam, że w roku szkolnym będę dodawała
codziennie jeden. I nie obiecuję, że będą długie,
gdyż będę je pisała w szkole na lekcjach. :3