czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 56.

Wszyscy byli już po kilku piwach. Mimo, że to dopiero początek. Thomas postanowił jednak zamówić tą pizze. Ale coś tam bełkotał nie zrozumiale, więc zabrałam mu telefon.
*Rozmowa telefoniczna.*
LL. - Haalo? tak jak kolega mówił poproszę dziesięć opakowań.
Sp. - A jakie?
LL. - Poproszę pepperoni z kurczakiem, wszystkie.
Sp. - A sos jakiś?
LL. - Wszystkich po trochu.
Sp. - Ee, żarty sobie robisz? - widać, był wyprowadzony z równowagi.
LL.- Eeee, poproszę przywieść pod adres ***- chciał coś powiedzieć, ale wtrąciłam "tak, tak dziękuję" i nie czekając na jakąś durną odpowiedź rozłączyłam się. Chłopcy byli rozwaleni wokół kanapy. Leciał teraz film, którego tytułu nie znam. Nie chcieli oglądać "Ostatni dom po lewej" bo uznali, że jest za słaby. Nie chciało mi się tego oglądać. Puściłam na całą parę muzykę. Byłam już nieźle wstawiona. Ale mam nadzieję, że Max powstrzyma mnie od jakiś głupstw. Było mi gorąco postanowiłam iść się przebrać. Powędrowałam na górę. Z przyzwyczajenia chwyciłam za telefon. Siedemnaście nieodebranych połączeń od Louisa i kilkanaście od reszty chłopaków. Oho , robi się nie zaciekawię. Jeżeli zadzwonię, poznają, że piłam i będzie źle. Louis znowu zacznie się rzucać. Postanowiłam napisać sms'a do Zayn'a z nim mam chyba najlepszy kontakt. "Co jest, że się tak dobijacie? -,-" mój kontakt z nim był przeciętny, ale najlepszy. Zdążyłam wyszukać dżinsowe szorty i doszedł sms. "LILO ! wszyscy się o ciebie martwią, nie odbierasz. Co tam? :3" w głowie chodziło mi tysiąc myśli na sekundę, i wszystkie były "idiota". "Nic się nie dzieje. Jestem zmęczona, właśnie się przebieram." wynalazłam jakiś luźny podkoszulek. I doszła odpowiedź "Zmęczona, ale gdzieś idziesz? wolę rozmawiać, przez telefon. Może zadzwonię, wszyscy chcą cię usłyszeć. :)" ee. ja ich nie i nie będę tego ukrywać. "Nie chcę z wami rozmawiać, odpierdolcie się ode mnie. I powiem tyle, że jest zajebiście mam przed sobą cudowną noc z chłopcami." wysłałam, miałam nadzieję, że się odczepią. Usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili się otworzyły. Pojawił się w nich Max.
M. - Co jest, czemu nie schodzisz? pizza dojechała, możemy zaczynać.
LL. - Ee, pisałam chwilę z Zaynem. - Podszedł i wziął mój telefon, nie miałam ochoty się na niego drzeć i tak bym mu to za chwilę pokazała. Postanowiłam nie czekać i się przebrać. 
M.- Musisz być dla nich taka ostra? oo i dostałaś odpowiedź. Mogę?
LL. - Ta, jasne. Przeczytaj na głos, ja się przebiorę. - Zaczęłam się przebierać.
M. - Więc, ee "Jakimi chłopcami? to co mówiłaś ostatnio.. czy to ma z tym coś związane?! Louis się pyta czy coś piłaś lub ćpałaś?! nam naprawdę na tobie zależy" mhm.. - wyrecytował, zrozumiale zdążyłam się przebrać. Chwyciłam telefon, rzuciłam go na łóżko i krzyknęłam AFTER PARTY i wskoczyłam Maksiowi na barana, zbiegliśmy na dół. Wszyscy siedzieli wpatrzeni w telewizor tylko ruszając szczęką, pod czas żucia pizzy. Sądziłam, że oni coś powiedzą, że długo nas nie było czy coś. Ale ci siedzieli jak skamieniali. Spoglądałam trochę na ekran, aż wreszcie też mnie wciągnęło. Położyłam się nogami na Thomasie i głowę na Maksie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Sen miałam cudowny. Byłam kimś innym, zupełnie nie rozpoznawalnym. Nikt mnie nie znał jako siostry słynnego Louisa, tylko mnie jako mnie. Byłam chyba lubiana, miałam kochających rodziców. Właściwie to nie miałam brata i jak się później okazało byłam lesbijką, bo nienawidziłam chłopców. Tak mnie to wszystko obrzydziło, że aż się obudziłam. Jak otworzyłam oczy, modliłam się żeby nie zobaczyć dziewczyn z mojego snu. Chyba bym próbowała popełnić jeszcze raz samobójstwo. Ale okazało się, że jestem wtulona w każdego chłopaka i leżymy na podłodze. Bolała mnie lekko głowa. Postanowiłam zrobić śniadanie, uhuhuh Lilo robiąca śniadanie. Ciekawe co zrobi?! Postanowiłam zrobić zwykłe bułki, ale nie było bułek więc musiałam po nie iść. Poszłam na górę do łazienki, ogarnęłam szybko makijaż i włosy. Wyszłam z domu w tym co spałam. Właściwie czułam się senna i wszystko mnie bolało. Doszłam do jakiegoś marketu. Spakowałam dwadzieścia bułek do tego dobrałam pomidora, ogórka, jakąś wędlinę no i masło, bo też się skończyło. Zapłaciłam przy kasie. Szłam spacerkiem, pod dom Stwearta. To co zobaczyłam, bardzo mnie zdziwiło..

8 komentarzy:

  1. Pisz szybko proszę

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział , czekam na następny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. O bożeeee!Czemu w takim momencie?!?!?!?!Czekam na następny!!!! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny<3
    Przepraszam, ze rzadko komentuje, ale jestem na obozie i czesto nie mam dostepu do internetu ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. superr <3 pisz następny :D pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń