czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 69.

- Już powiedziałam, że nie będę z tobą rozmawiać. - warknęłam, tak jak miałam to w zwyczaju do nianiek.
- Ej , ej młoda, a od kiedy my jesteśmy na ty? - Zmierzył mnie wzrokiem, wykrzywił się.
- Dobra, skończ!. - Wzrok przeniosłam na sufit, muszę zostać sama! Wszystko sobie przemyśleć, bo przecież, nie mogę udawać, że nic się nie stało. A może jednak? A co gdyby.. NIE ! nie mogę, dopuszczać do siebie takiej myśli, nie mogłabym żyć. Facet ciągle uważnie mi się przyglądał. Usłyszałam charakterystyczny dla tego budynku skrzypienie i usłyszałam znajomy głos.
- Doktorze, da pan już tej przywiezionej spokój. Z tego co się dowiedziałam, to musiała dużo przejść.
- Ona mi nawet nie powiedziała jak się nazywa, tylko ciągle powtarza, że chce tu Marco. - wykrzywił się na imię mojego doktora, widać nie przepadał za nim.
- O, Lilia szybko wracasz. - Przez jej twarz przeszedł chyba szok, ale po chwili pogodnie się uśmiechnęła. Już wogóle nie było widać, ślad po chwilowym strachu , którego nie chciała ujawnić.
- To , to wy się znacie? - Powiedział, dziwnym tonem. I patrzył raz na mnie, raz na ciocie Pie.
- No, tak była tu ostatnio, teraz cię Jacob przepraszam, ale muszę iść pomóc w roznoszeniu leków nocnych. - I wyszła, on stał jak osłupiały.
- No więc nazywasz się Lilia? a nazwisko?
- Już mówiłam, skończ. - Drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła na oko, dwunastoletnia może jedenastoletnia dziewczynka, podbiegła do doktora. Najbardziej zdziwiła, mnie jej koszulka. Na której widniało zdjęcie całego łan dajrekszyn. Zaczęłam się głośno śmiać.
- Pff, łan dajrekszyn, widzę , że directioner.
- No tak, coś ci nie pasuje? To są najsłodsi chłopcy na świecie, i powiem ci , że Louis jest moim mężem. A Harry narzeczonym. - Wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
- Powiem ci , że jesteś żałosna, tak samo jak ten szajz. - Jacob , uważnie nam się przyglądał.
- Jak śmiesz! Nawet ich nie znasz! jesteś beznadziejna, niech mój tatuś cię nie ratuje, zgiń. - Nie potrafiłam opanować śmiechu.
- Ja ich nie znam? Proszę cię! Wiesz kim ja dziecko jestem? niee? to może się przedstawię, Lilo Tomlinson. - Dziewczyna wybałuszyła oczy, a buzia jej się otworzyła. Wyglądała zabawnie. Mogłabym zrobić zdjęcie, i powiesić sobie nad łóżkiem, czasem z nudów rzucać w nią widelcem.
- O-o-ojej. - zaniemówiła.
- Dziękuje, ci Elizuś pomogłaś mi bynajmniej poznać, jej nazwisko. A teraz idź do poczekalni, zaraz kończę. Dziewczyna posłusznie wyszła, nie dość , że słucha tego dziadostwa, ma te okropne imię! Drzwi znowu się otworzyły, myślałam, że znowu zobaczę tego małego potwora, ale  nie. Moim oczom ukazał się Marco. Uśmiechnęłam się pogodnie, a on na początku mnie nie zauważył, bo podszedł od razu do Jacoba.
- Słyszałem, że masz problem z nastoletnią dziewczyną. - Mówił, to z lekkim rozbawieniem.
- Tak, z niejaką Lilią Tomlinson. - Gdy Marco, to usłyszał od razu spojrzał na mnie.
- No to możesz, już iść bo to moja pacjentka.
- Ale.. - Marco mu przerwał.
- Nie ma Ale, zajmowałem się nią i powinniśmy mieć wizytę.  Żegnam. - Doktorek chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyszedł. Dosyć głośno trzaskając drzwiami, Marco przyglądał mi się uważnie.
- Chyba musimy pogadać i powinienem cię zbadać, nie sądzisz?
- No, chyba tak. Ale może najpierw pogadamy?
- No więc, co się stało? musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Mhm.. no to zaczęło się od tego, że wróciłam do domu od Maksa, no i oni dowiedzieli się, że z nim jestem. To banalne, ale gdy wchodziłam po schodach miałam pewną trudność z walizką, oczywiście każdy zajął się sobą. A ja musiałam sobie poradzić, gdy już byłam na samej górze, usłyszałam głos Harrego który gadał coś sobie pod nosem, to sprawiło, że straciłam równowagę i poleciałam do przodu. On tylko bezczelnie się patrzył i się głośno śmiał. - Przerwałam, zrobiło mi się smutno.
- Widzę, że to dla ciebie trudne, dokończymy rano. Dobrze?
- Yhym. - powiedziałam ledwo słyszalnie, potargał mnie za grzywkę i wyszedł. Zostałam sama, spojrzałam na telefon. Dochodziła już pierwsza. Jeszcze kilkanaście minut temu, chciałam zostać sama, a teraz gdy zapadł półmrok zaczęłam się bać. Łzy leciały ciurkiem, po moich policzkach. Nie mogłam, zostać sama to było zbyt przerażające! Wstałam, czym prędzej i powędrowałam do drzwi, otarłam łzy. Ale wiedziałam, że i tak będzie widać, że płakałam. Rozejrzałam się po holu, trochę dalej szedł Marco. Zaczęłam za nim biec, on po chwili się spostrzegł, odwrócił się w moją stronę.
- Co się stało? - był przerażony.
- Ja, ja mogę zadzwonić, czy mógłby do mnie tu ktoś przyjść, proszę. Ja nie wytrzymam..
- Tak jasne, chodź za mną. - Tak jak powiedział, dreptałam za nim. Doszliśmy do jakiś drzwi gdzie widniała tabliczka "Tylko dla personelu.". Otworzył drzwi i zaprosił mnie ręką. Wskazał na telefon, sam powiedział, że idzie bo ma nocny obchód. Podeszłam nie pewnie do aparatu. Nie wiedziałam do kogo zadzwonić, zdecydowałam się na Maksa. Wykręciłam jego numer. Pierwszy sygnał, drugi sygnał. I usłyszałam zaspany głos.
- Tak , halo? - mówił przerywanym ziewaniem.
- Max, tu Lil.
- Macie domowy? ee.
- Nie, dzwonię ze szpitala.
- CO ! ? jak to ze szpitala?
- Mógłbyś, teraz do mnie wpaść, ja wiem ,że są u ciebie kuzyni, ale proszę.
- Tak, ee jasne. Ten co ostatnio?
- Tak, dziękuje. Czekam. - rozłączyłam się. Odłożyłam słuchawkę i powędrowałam do mojej sali. Zapaliłam światło i usiadłam po turecku na łóżku. Oparłam głowę o ścianę i czekałam..
~* Oczami Maxa *~
Telefon od niej mnie wstrząsnął, co się stało, że znowu jest w szpitalu? czemu nie dzwoniła od siebie? w mojej głowie jest teraz kompletny burdel. Mam tyle pytań, ale dowiem się dopiero jak tam będę. Wyskoczyłem z łóżka, jak poparzony. Chwyciłem szybko jakieś ciuchy, naciągnęłam na siebie. Powędrowałem do sypialni rodziców, bałem się, żeby przypadkiem im w czymś nie przeszkodzić, ale na szczęście spali. Podszedłem do mojej matki, szturchnąłem ją lekko w rękę, mówiąc pospolite obudź się. Otworzyła powoli oczy i wstała.
- Mamo, muszę pożyczyć samochód, Lil jest w szpitalu, muszę do niej jechać.
- Jak to Lilia w szpitalu? co się stało? - mówiła przerażonym głosem.
- Nie mam pojęcia, dzwoniła z prośbą abym przyjechał.
- Musisz jechać! Weź samochód ojca.
- Ale.. - przerwała mi , wstała i podeszła do szafki.
- Nie ma żadnego ale, ja mu rano wszystko wytłumaczę. Zrozumie. A i trzymaj to, pewnie nie ma w czym spać. - Podała mi piżamę, którą pierwszy raz widziałem na oczy. Był to komplet, siwa podkoszulka z różową owcą i spodenki w milion różowych owieczek. Spojrzałem na nią pytająco chwytając piżamę.
- Miałam, to dać na urodziny twojej kuzynce, bo przecież ma za dwa dni. Ale to najwyżej jutro coś jej innego kupię, bo to chyba nie zbyt trafne. A teraz jedź! - Posłuchałem się jej , po cichu wymknąłem się z domu, aby nie obudzić gości. Wystawiłem samochód mojego ojca z garażu. I pojechałem, po dwudziestu minutach byłem na miejscu. Wbiegłem do szpitala, wpadłem na jakąś kobietę.
- Przepraszam, wie pani gdzie leży Lilo , ee znaczy.. - przerwała mi.
- Chodź cię zaprowadzę. - Spojrzałem na nią zdziwiony, widać ona wie wszystko. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, po chwili już stałem pod drzwiami. Wszedłem do środka..

do anonimka!
Kolejny raz coś piszesz i kolejny raz nie dotrzymujesz obietnicy..

Czy ja napisałam ,że obiecuję?
Napisałam "najprędzej" a to jest różnica.
I NIE JESTEM , KURDE JAKIMŚ NOŁ LAJFEM, ŻEBY SIEDZIEĆ CAŁE DNIE I PISAĆ ROZDZIAŁY.
JEST KONIEC WAKACJI I KORZYSTAM! JEŻELI COŚ NIE PASUJE TO ŻYCIE. 

19 komentarzy:

  1. Suuuuuper!!!Ja już nawet nie pamiętam czemu Lilo jest w szpitalu.Trudno trzeba pamięć odświeżyć przez ta sklerozę. Czekam na następny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział . ;> Cieszę się, że w końcu to dodałaś .:3

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooooooooow !!!!!!! ekstra zresztą zawsze było będzie i jest ekstra :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa już pamiętam o co chodziło ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łoł , czytałaś cały poprzedni rozdział ? xd .

      Usuń
    2. I tak nie mam nic lepszego do roboty. xd

      Usuń
  5. Świetny jak zawsze :D. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty jak zawsze. :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesze sie ze znow wrocilas do pisania bo masz ogromny tatent. :) Czekam na nexta :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział ;33 czekam na nn *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam twoje opowiadanie od 3 rozdziału i się uzależniłam :D Życze weny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy dodasz następny ?

    OdpowiedzUsuń
  11. ŁO suuuuuuuper!!!!!!! zapraszam do sb harrystylesonedirection.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń