Reakcja reszty chłopaków była taka sama jak Liam'a , mianowicie "O kurwa".
H.-Co ci się stało? - patrzył na mnie z przerażeniem.
LL.- Hym.. pomyślmy, wpadłam pod pociąg.
Li.- A tak naprawdę ?
LL.- Sądzisz ,że kłamię ? - udawałam zdziwienie.
Lo.- To ten.. ?
LL.- ee , może tak , może nie ?
Z.- Czy ktoś, ee codziennie się nad tobą znęcał ? - w jego oczach można było spostrzec współczucie.
LL.- Chuuuj cię to skarbie? moje życie, moja sprawa.Lo.- Lil , ale czy on cię.. - jego oczy się zaszkliły, zabrało mu mowę.
LL.- O to się martwić kochany nie musisz, dziewicą jeszcze jestem.- powiedziałam z sarkazmem. - Byłoby miło gdybyście wyszli.. TERAZ . - Ostatnie słowo powiedziałam głośniej, wyszli.Spojrzałam na telefon , cyferki pokazywały 1 w nocy.Postanowiłam się położyć spać.. usłyszałam pukanie, postanowiłam ,że będę udawać ,że śpię.Dość już miałam dzisiaj tych wywiadów.Ktoś wszedł i zgasił światło.Usnęłam.. Rano obudziło mnie burczenie w brzuchu.Nie miałam siły nic zrobić, ból był może nie zabijający ale nie dało się nawet udać uśmiechu, mimo to musiałam się ubrać bo na miasto po jedzenie nie wyjdę w piżamie.Nałożyłam szeroką koszulkę z napisem "SMILE, PLEASE." do tego czerwone rurki i siwe vans'y.Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż, rozczesałam i wyprostowałam włosy.Zeszłam na dół, oczywiście musiałam na kogoś wpaść, nie wiem jak się nazywał więc powiem wam ,że miał loczki.
H.- Dziewczyno jest 7 rano , a ty już gdzieś idziesz? - mogłam się domyśleć, że powie to tak głośno ,że zaraz zleci się reszta.
LL.- Czy ja wam muszę mówić wszystko? - skrzywiłam się.
Lo.- Nooooo ,raczej.
LL.- To miło , to informuje was ,że idę na śniadanie.
Li.- Czemu nie zjesz, normalnie z nami?
LL.-Bo nie mam ochoty spędzać czasu w waszym towarzystwie. - warknęłam.
Lo.-Jak tak codziennie będziesz chodzić jeść fast food'y to nie dość ,że zabraknie ci kasy to jeszcze będziesz gruuuuuuuba i brzydka.
LL.- O kasę stary się nie martw bo to tylko moja sprawa, a co do urody to i tak jestem brzydka.
Lo.- Młoda, jak mam się nie martwić o kasę? no chyba ,że gdzieś pracujesz..
LL.- Ehe , skończyłeś bo zaraza umrę? - Louis nie odpowiedział po prostu podszedł i wziął i przerzucił mnie sobie przez ramię i tak niósł do kuchni , gdzie wszystko było już przygotowane.Usiadłam na miejscu które było jak najdalej od nich, mimo to ,że między nimi było wolne siedzenie.Lubiłam jeść, ale głupio mi tak przy nich było więc nałożyłam sobie jedną parówkę, wiedziałam ,że się tym nie najem więc skoczę sobie jeszcze do jakiegoś sklepu.Zjadłam i głód minimalnie miną, nie bolał mnie już brzuch , ale czułam ,że najedzona to nie jestem.Ciągle czułam jak mierzyli mnie wzrokiem, miałam ochotę podejść i przywalić.
LL.- Co się tak gapicie ? - burknęłam .
Lo.- No , wiesz z tego co pamiętam zjadałaś 5-6 parówek co najmniej. - wyszczerzył się.
LL.- Ehem , to było 5 lat temu.
N. - Coooo dziś robimy? - i się wyszczerzył tak jak Louis.
Z.- Może potem AFTER PARTY ? - wszyscy chłopacy kiwnęli potwierdzająco głowami.
Li.- A może teraz obejrzymy Króla Lwa?
N.- Nie będziemy oglądać tego po raz setny w tym miesiącu !
Li.- No dobra , ee no to trzeba podzielić się obowiązkami.
Lo.- E no to ja ty i Niall ogarniemy dom i zaproszenia, a oni pojadą po zakupy? - wstałam i chciałam iść do pokoju ale Lokowaty mnie zatrzymał i powiedział ,że jadę z nimi.No więc postanowiłam pobiec po coś do zarzucenia na siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Suuuper!
OdpowiedzUsuńJejku, czekam na kolejne! :D
Kooocham <3.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :3