LL.- Tak w ogóle to dzień dobry, nie wiedziałam ,że masz kota.
Dz.- aa , owszem mam.I mam dla ciebie niespodziankę.- Nachylił się w bok i podniósł małego kociaka.
LL.- Jeej , jaki słodki. - Podał mi go, słodziak się wtulił we mnie i usnął.
Dz.- Okociła się, poroniła pięć ten jako jedyny jest żywy , ma już miesiąc, więc spokojnie możesz go wziąć do siebie , do Londynu.. jeżeli dobrze pamiętam?
LL.- Właściwie, wiesz dziadku.. nie mam miejsca które mogłabym nazwać domem.
Dz.- Ahh.. kiedyś znajdziesz te swoje miejsce, razem z księciem z bajki.
LL.- Tyle ,że ja takiego księcia nie chcę, wolałabym skromnego chłopaka.
Dz.- Widać, wymagań nie masz i dobrze.. wiesz co ci powiem? że taką samą odpowiedź uzyskałem od Kristen, ile wy macie w sobie podobieństwa! - wzdychnął.
LL.- Przepraszam , ale będę musiała już iść. - na mojej twarzy pojawił się smutek.
Dz.- Ale nie bądź smutna.. zawsze możesz tu wrócić, polubiłem cię i to bardzo.. I wiesz co! Może to nie jest willa z basenem, może to pałac nie jest , ale jak wspomniałem możesz tu wrócić i nazwać to swoim domem.
- Łzy zaczęły mi lecieć, to oznacza ,że jeżeli może bym mu zaproponowała ,żeby zamieszkać tu w namiocie to może się zgodzi? nie , nie głupi pomysł, ale.
LL.- Dziękuję, to dla mnie wiele znaczy..
Dz.- Tak samo dla mnie wiele znaczy to ,że do mnie przychodzisz, odwiedzasz tracisz czas z gburowatym starcem który zanudza cię jakimiś opowieściami, a równie ten czas mogłabyś spędzić wśród przyjaciół, przystojniaków ee. rodziny.
LL.- Rodziny nie mam ! - warknęłam.. pierwszy raz przy nim powiedziałam takim tonem.
Dz.- Masz, masz kochana.. pamiętaj zawsze tu znajdziesz Dziadka. - mówił to spokojnie, nie zwrócił uwagi na to ,że ja podniosłam głos.. na koniec się uśmiechnął.. Poprosiłam go aby zapisał mi swój adres, obiecałam ,że będę pisać i w miarę możliwości postaram się tu przyjechać.. Dziadek zegarka nie miał , bo mówił ,że patrzenie na czas zabiera nam może nasze ostatnie sekundy życia.. Odprowadził mnie do furtki, wręczył mi kota, którego nie chciałam wziąć , ale powiedział ,że on zawsze będzie przypominał go jak będę daleko.. Nazwałam kota Jan, ktoś powie,że zniszczyłam mu życie.. ale ja czułam ,że tak muszę.Dochodziliśmy już do domku , kociak słodko mruczał mi na rękach, nie chciało mi się tam iść, nie chcę wracać do rzeczywistości.Ale wiem jedno! gdy będzie mi źle w Londynie, zapragnę uciec z mieszkania chłopaków, będę mogła wrócić do miejsca które jako jedyne będę nazywała Domem.. usiadłam z Janem na piasku , nie zważałam na to ,że jest mokry od deszczu.. poczułam ,że jestem głodna, skierowałam się w stronę domku gdy wchodziłam już w drzwi, ze swojego domku wyszła Elizka.. chyba coś do mnie gadała , ale dosłownie miałam w to wyjebane.. Chłopcy siedzieli na dole, pobiegłam szybko na górę i chwyciłam torbę.. Nie chce się z nimi żegnać, nie mówię to w takim samym sensie jak z Dziadkiem, gdyż z Janem żegnać się nie chciałam z powodu tęsknoty i tego ,że nie chcę stąd wyjeżdżać, a z nimi? po prostu za nimi ostatecznie nie przepadam, szczerze? żałuję , że zadzwoniłam wtedy po Max'a, on stał się wielkim przyjacielem directioner , a ja poszłam na drugi stopień, a może nawet jeszcze niżej? stanęłam w drzwiach , nie wiedziałam gdzie będę mieszkać.. może w połowie drogi wyskoczę jednak z tego samochodu i wrócę do Domu? eghm.. wiem głupia jestem, od wczoraj tylko takie pomysły chodzą mi po głowie, ale nie mogę tego zrobić ! wiem , pojadę do matki , wezmę od niej kasę i zacznę poszukiwania.. będzie to taka mała podróż z dedykacją dla tej u góry.Szkoda ,że dziadek nie ma telefonu.. właściwie mówiłam wam już ,że on tam prądu nie ma? nie wiem jak on żyje, ale mogłabym tak tam , nigdzie indziej.Jan usnął w moich ramionach a ja chciałam jechać? nie, nie chciałam ale wiedziałam ,że muszę.
LL.- Jedziemy? - powiedziałam nie zbyt miłym tonem, teraz dopiero mnie zauważyli.
H.- Skąd masz koooooociaka? - zrobił słodkie oczy i chciał podejść bliżej , ale ja się odsunęłam.
LL.- Jedziemy? - nie chciałam ostatecznie z nimi gadać, nie mogłam już na nich patrzeć.
M.- Ee , jasne , tylko skoczę na górę się przebrać.
Lo.- Gdzie byłaś z samego rana?
LL. - Gdzieś, gdzie czuje się sobą , gdzieś gdzie mogłabym zostać na całe życie.
Li.- Ciekawa odpowiedź, ale to nam nic nie mówi.
LL.- Ja się was nie wypytywałam gdzie z ELIZKĄ byliście.
Z.- A ty znowu masz coś do niej ?
LL.- Uwierz , że mam wiele.Ale nie będę wam się wyżalać. - Louis podszedł do mnie.
Lo.- Masz , trzymaj klucze.
LL.- Nie dzięki.
Lo.- To gdzie ty masz zamiar spać? - już schodził Max.
M.- U mnie może.
LL.- Ja wiem, wy nie musicie.
Lo.- Nie wyjedziesz stąd dopóki nie powiesz gdzie!
LL.- Mam coś do załatwienia! poradzę sobie, a teraz wybacz mimo,że nie chcę wyjeżdżać trzeba. - Pociągnęłam Max'a za rękę, i wsiedliśmy do samochodu, Jan nadal słodko spał wtulony we mnie , oj mógł zostać u Dziadka, a tak będzie zwiedzał ze mną nieznane okolice.Uśmiechnęłam się sama do siebie, jechaliśmy w milczeniu, mi to pasowało , ale Maksiu czuł się chyba niezręcznie.
M.- Jesteś na mnie obrażona? czy coś?
LL.- Nie , no skąd.Chodź odstawię cię na półkę i zabawię się z twoim wrogiem i prawie ,że rodziną.
M.- Daj spokój , przepraszam.. - wyjaśniliśmy sobie wszystko w czasie drogi , ja oczywiście nic mu nie powiedziałam , jak mu to wytłumaczyłam ? że nie mogę mu na razie mówić wszystkiego bo ma za dobry kontakt z 1D i dla mnie byłoby to niebezpieczne, ustaliliśmy ,że ja z Janem dzisiaj będę spała u niego, a od jutra zacznę moją przygodę..
________________________
Dzisiaj więcej nie będzie..
KOMENTUJCIE ! :)
Świetny rozdział;D !
OdpowiedzUsuńRozdział super ;d Szkoda że już wiecej nie będzie. Czekam na następny jutro ;pp
OdpowiedzUsuńSuuuuper ;D
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuuuper!A dzisiaj będzie? ;D
OdpowiedzUsuńbędzie, będzie .
Usuńcoś ok. 14 chyba :D
Dziękuję :D
Usuńsuper rozdział czekam na kolejny. Buziaczki xoxo.
OdpowiedzUsuńSuper, ale moglaby sie w koncu normalnie zachowywac ;D
OdpowiedzUsuń