niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 31.

Obudziłam się.. nie spałam pół nocy, chwyciłam telefon, 6 rano.. Pięknie spałam tylko dwie godziny. Nie chciałam szczerze mówiąc wyjeżdżać i zostawiać dziadka, ale nie mam już ochoty patrzeć na 1D. Chyba ,że mam pomysł.Namówię Max'a ,żeby pojechał sam, a ja zamieszkam u dziadka, tak Lilo świetny pomysł.. idealny na spełnienie się we śnie.Nie chętnie wstałam, spojrzałam przez okno, padało? nie to mało powiedziane, lało i było widać,że zbliża się burza, mimo to pójdę tam, obiecałam ,że się pożegnam. Podeszłam do walizki wybrałam TO. do tego jakąś bieliznę i poczłapałam do łazienki.. Umyłam się , zęby , uczesałam , zeszłam na dół.Otworzyłam lodówkę, byłam przygotowana na pustkę, lecz o dziwo była pełna. Chwyciłam jakiś serek do tego bułkę, no i zjadłam śniadanko.Nie lubiłam pożegnań, ale chciałam iść do Dziadka.. Nałożyłam moje jedyne buty jakie tutaj wzięłam, i wymknęłam się z domu.Mimo tak rannej pory dużo ludzi spacerowało, może to też są ostatnie dni tutaj? mimo ,że im się nie przyglądałam zauważyłam w każdym z nich odrobinę szczęścia, czemu ja nie potrafię zaznać tutaj tego? dążyłam tą samą ścieżką co wczoraj i przed wczoraj, szłam wolniej żeby wszystko zapamiętać, żeby za 2 lata jak będę pełnoletnia tu przyjechać i zamieszkać, choćby w namiocie w sadku Dziadka Jana.. na pewno by się zgodził.W głowie miałam tą dziewczynę, która się tu zabiła, jak jej było? egrm.. coś na K? Kate?Karen? aa nie! Kristen.. Piękne imię, nie to co moje Lilanna , to się nazywa skrzywdzić dziecko.. Człapałam tak i człapałam w tym deszczu ,aż wreszcie podeszłam do furtki, nie wiedziałam która godzina, nawet nie mogłam sprawdzić , gdyż nie chciałam aby mi przeszkodzili w tym pożegnaniu.. Nie zastałam go w tym fotelu co zawszę, więc postanowiłam zapukać do drzwi.Jak postanowiłam tak zrobiłam, zapukałam i usłyszałam jego głos, który był tak spokojny , że aż czasem robiło się to denerwujące jak można być spokojnym całe życie? głos zaprosił mnie do środka, owszem byłam tam wczoraj , ale tylko przelotnie i kompletnie nie wiedziałam jak  tutaj jest.. z przedpokoju wchodziło się prosto do saloniku, który tryskał ciepłem, tam ujrzałam Jana, siedział w fotelu a na kolanach miał kotkę.Pierwszy raz widzę tu te zwierzę.Usiadłam na sąsiednim fotelu.
LL.- Tak w ogóle to dzień dobry, nie wiedziałam ,że masz kota.
Dz.- aa , owszem mam.I mam dla ciebie niespodziankę.- Nachylił się w bok i podniósł małego kociaka.
LL.- Jeej , jaki słodki. - Podał mi go, słodziak się wtulił we mnie i usnął.
Dz.- Okociła się, poroniła pięć ten jako jedyny jest żywy , ma już miesiąc, więc spokojnie możesz go wziąć do siebie , do Londynu.. jeżeli dobrze pamiętam? 
LL.- Właściwie, wiesz dziadku.. nie mam miejsca które mogłabym nazwać domem.
Dz.- Ahh.. kiedyś znajdziesz te swoje miejsce, razem z księciem z bajki.
LL.- Tyle ,że ja takiego księcia nie chcę, wolałabym skromnego chłopaka.
Dz.- Widać, wymagań nie masz i dobrze.. wiesz co ci powiem? że taką samą odpowiedź uzyskałem od Kristen, ile wy macie w sobie podobieństwa! - wzdychnął.
LL.- Przepraszam , ale będę musiała już iść. - na mojej twarzy pojawił się smutek.
Dz.- Ale nie bądź smutna.. zawsze możesz tu wrócić, polubiłem cię i to bardzo.. I wiesz co! Może to nie jest willa z basenem, może to pałac nie jest , ale jak wspomniałem możesz tu wrócić i nazwać to swoim domem.
- Łzy zaczęły mi lecieć, to oznacza ,że jeżeli może bym mu zaproponowała ,żeby zamieszkać tu w namiocie to może się zgodzi? nie , nie głupi pomysł, ale.
LL.- Dziękuję, to dla mnie wiele znaczy.. 
Dz.- Tak samo dla mnie wiele znaczy to ,że do mnie przychodzisz, odwiedzasz tracisz czas z gburowatym starcem który zanudza cię jakimiś opowieściami, a równie ten czas mogłabyś spędzić wśród przyjaciół, przystojniaków ee. rodziny.
LL.- Rodziny nie mam ! - warknęłam.. pierwszy raz przy nim powiedziałam takim tonem.
Dz.- Masz, masz kochana.. pamiętaj zawsze tu znajdziesz Dziadka. - mówił to spokojnie, nie zwrócił uwagi na to ,że ja podniosłam głos.. na koniec się uśmiechnął.. Poprosiłam go aby zapisał mi swój adres, obiecałam ,że będę pisać i w miarę możliwości postaram się tu przyjechać.. Dziadek zegarka nie miał , bo mówił ,że patrzenie na czas zabiera nam może nasze ostatnie sekundy życia.. Odprowadził mnie do furtki, wręczył mi kota, którego nie chciałam wziąć , ale powiedział ,że on zawsze będzie przypominał go jak będę daleko.. Nazwałam kota Jan, ktoś powie,że zniszczyłam mu życie.. ale ja czułam ,że tak muszę.Dochodziliśmy już do domku , kociak słodko mruczał mi na rękach, nie chciało mi się tam iść, nie chcę wracać do rzeczywistości.Ale wiem jedno! gdy będzie mi źle w Londynie, zapragnę uciec z mieszkania chłopaków, będę mogła wrócić do miejsca które jako jedyne będę nazywała Domem.. usiadłam z Janem na piasku , nie zważałam na to ,że jest mokry od deszczu.. poczułam ,że jestem głodna, skierowałam się w stronę domku gdy wchodziłam już w drzwi, ze swojego domku wyszła Elizka.. chyba coś do mnie gadała , ale dosłownie miałam w to wyjebane.. Chłopcy siedzieli na dole, pobiegłam szybko na górę i chwyciłam torbę.. Nie chce się z nimi żegnać, nie mówię to w takim samym sensie jak z Dziadkiem, gdyż z Janem żegnać się nie chciałam z powodu tęsknoty i tego ,że nie chcę stąd wyjeżdżać, a z nimi? po prostu za nimi ostatecznie nie przepadam, szczerze? żałuję , że zadzwoniłam wtedy po Max'a, on stał się wielkim przyjacielem directioner , a ja poszłam na drugi stopień, a może nawet jeszcze niżej? stanęłam w drzwiach , nie wiedziałam gdzie będę mieszkać.. może w połowie drogi wyskoczę jednak z tego samochodu i wrócę do Domu? eghm.. wiem głupia jestem, od wczoraj tylko takie pomysły chodzą mi po głowie, ale nie mogę tego zrobić ! wiem , pojadę do matki , wezmę od niej kasę i zacznę poszukiwania.. będzie to taka mała podróż z dedykacją dla tej u góry.Szkoda ,że dziadek nie ma telefonu.. właściwie mówiłam wam już ,że on tam prądu nie ma? nie wiem jak on żyje, ale mogłabym tak tam , nigdzie indziej.Jan usnął w moich ramionach a ja chciałam jechać? nie, nie chciałam ale wiedziałam ,że muszę.
LL.- Jedziemy? - powiedziałam nie zbyt miłym tonem, teraz dopiero mnie zauważyli.
H.- Skąd masz koooooociaka? - zrobił słodkie oczy i chciał podejść bliżej , ale ja się odsunęłam.
LL.- Jedziemy? - nie chciałam ostatecznie z nimi gadać, nie mogłam już na nich patrzeć.
M.- Ee , jasne , tylko skoczę na górę się przebrać.
Lo.- Gdzie byłaś z samego rana?
LL. - Gdzieś, gdzie czuje się sobą , gdzieś gdzie mogłabym zostać na całe życie.
Li.- Ciekawa odpowiedź, ale to nam nic nie mówi.
LL.- Ja się was nie wypytywałam gdzie z ELIZKĄ byliście.
Z.- A ty znowu masz coś do niej ?
LL.- Uwierz , że mam wiele.Ale nie będę wam się wyżalać. - Louis podszedł do mnie.
Lo.- Masz , trzymaj klucze.
LL.- Nie dzięki.
Lo.- To gdzie ty masz zamiar spać? - już schodził Max.
M.- U mnie może. 
LL.- Ja wiem, wy nie musicie.
Lo.- Nie wyjedziesz stąd dopóki nie powiesz gdzie!
LL.- Mam coś do załatwienia! poradzę sobie, a teraz wybacz mimo,że nie chcę wyjeżdżać trzeba. - Pociągnęłam Max'a za rękę, i wsiedliśmy do samochodu, Jan nadal słodko spał wtulony we mnie , oj mógł zostać u Dziadka, a tak będzie zwiedzał ze mną nieznane okolice.Uśmiechnęłam się sama do siebie, jechaliśmy w milczeniu, mi to pasowało , ale Maksiu czuł się chyba niezręcznie.
M.- Jesteś na mnie obrażona? czy coś? 
LL.- Nie , no skąd.Chodź odstawię cię na półkę i zabawię się z twoim wrogiem i prawie ,że rodziną.
M.- Daj spokój , przepraszam.. - wyjaśniliśmy sobie wszystko w czasie drogi , ja oczywiście nic mu nie powiedziałam , jak mu to wytłumaczyłam ? że nie mogę mu na razie mówić wszystkiego bo ma za dobry kontakt z 1D i dla mnie byłoby to niebezpieczne, ustaliliśmy ,że ja z Janem dzisiaj będę spała u niego, a od jutra zacznę moją przygodę..
________________________
Dzisiaj więcej nie będzie..
KOMENTUJCIE ! :)




8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział;D !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super ;d Szkoda że już wiecej nie będzie. Czekam na następny jutro ;pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuuuuuuuuuuper!A dzisiaj będzie? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział czekam na kolejny. Buziaczki xoxo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, ale moglaby sie w koncu normalnie zachowywac ;D

    OdpowiedzUsuń