Obudziłam się, ale nie otworzyłam oczu. Bo usłyszałam głosy.
Lo. - Lekarz mówił, że się wczoraj na chwilę wybudziła. Ale mogło być to chwilowe i mogła zapaść kolejny raz w śpiączkę. - Mogłam otworzyć oczy, ale postanowiłam trochę podsłuchać ich rozmowy.
Li. - Lou! Nie dramatyzuj, pewnie śpi. Zobaczysz wyśpi się i obudzi. - słyszałam w jego głosie nadzieję i niepewność.
H. - Ona musi. - chciał chyba powiedzieć coś dalej, ale głos mu się załamał. Tak bardzo pragnęłam spojrzeć na niego i powiedzieć jak bardzo go kocham. Ale nie mogę z nim być.. Usłyszałam skrzypienie, oznaczało to ,że ktoś wszedł do sali. Miałam nadzieję ,że to ktoś do Grace. Nie chce więcej tu nikogo!
M. - Cześć, śpi jeszcze? - mówił to dziwnie. Nie wesoło, nie smutno, nie obojętnie. Tak inaczej.
Z. - Ty, ty wiedziałeś ,że się wybudziła? - podniósł głos, naprawdę się przejął. Ale czym? czemu nagle ich wszystkich obchodzę?
M. - Wiecie, chodźcie zjemy coś na obiad. I porozmawiamy. - Ej no nie, ja chce wiedzieć o czym będą rozmawiać. Na pewno im się wygada, z całej sytuacji. Wtedy Louis już nie będzie taki miły, jestem tego pewna. A tak w ogóle on chce jeść obiad? albo ma dziwne pory obiadowe, albo to ja tak długo spałam.
Zeszliśmy na dół do restauracji, nie wiedziałem jak im to powiedzieć. Wiem, że źle zrobiłem nie dzwoniąc do nich, ale musiałem to przemyśleć. Lilo pewnie też. Usiedliśmy i zamówiliśmy dania.
Z. - O czym chciałeś pogadać?
M.- Eghm.. nie wiem od czego zacząć.
N. - Od początku? - powiedział z lekką irytacją.
M. - No to , ee na początek chce was przeprosić ,że nie zadzwoniłem.
Li. - Musiałeś mieć powód ,żeby nie zadzwonić. No nie?
M. - Tak, właściwie tym powodem były jej słowa. - mój głos robił się coraz poważniejszy.
H.- Co powiedziała? mówiła ,że mnie nienawidzi? że nienawidzi nas wszystkich? - czułem jak wszyscy przeszywają mnie wzorkiem. Całe One Direction, siedziało nie ruchomo, nawet Niall oderwał się od jedzenia. Muszę im to powiedzieć, nawet jeśli moje kontakty z Lil miałyby się trochę pogorszyć.
M.- No bo miałem już wczoraj wychodzić, ale usłyszałem jej słaby głos mówiący moje imię. Chciałem krzyczeć ze szczęścia, przepraszam jeszcze raz ,że nie dałem wam tej samej radości wczoraj. - urwałem.
Z. - I co koniec? bo chciałeś się sam nią nacieszyć?! - był oburzony, źle mnie zrozumiał.
M.- Nie! Bo ona mnie wtedy poprosiła o to abym ją odłączył, żebym pozwolił jej umrzeć. I abym wam nic nie powiedział, że się obudziła.
Lo. - Jak to odłączył - Nie panował nad sobą, tak samo jak ja wczoraj.
M. - Wtedy do głowy wpadła mi myśl, że ona może specjalnie rzuciła się pod ten samochód. Liczyłem na to ,że zaprzeczy. Ale ona to potwierdziła. - starałem się mówić spokojnie, ale czułem ,że oczy robią się szklane nie tylko mi.
Lo. - Że , że ,że co ? O nie.. mogła mieć z nami jak w bajce, ale no niestety sama do tego dopuściła.. - nikt chyba nie zrozumiał go, ale nie chcieliśmy dalej drążyć tematu. Skończyliśmy jeść w ciszy i każdy postanowił iść się przejść oddzielną drogą.
~* OCZAMI LOUISA *~
Nie widziałem innego wyjścia, od września idzie do internatu. Jak wcześniej wspomniałem mogła mieć jak w bajce, mogłaby jeździć z nami w trasy i mieć prywatnego nauczyciela. Jeszcze dzisiaj poszukam i zadzwonię odpowiednie miejsce. Muszę ochłonąć, jeszcze dzisiaj wieczorem mamy spotkanie z Paulem.
~* OCZAMI LILO *~
Nie ma już ich od jakiejś godziny. Ile można jeść? a może tak bardzo wkurzyli się na słowa Max'a i już mnie nie odwiedzą. Nie chcą się zadawać z osobą, która próbowała popełnić samobójstwo? Może nawet i lepiej, postanowiłam sobie ,że nie chcę mieszkać z nimi. Tak, wiem. Przecież dopiero co od nowa tam się wprowadziłam. I mam dopiero szesnaście lat, a właściwie piętnaście. No tak! Za miesiąc moje urodziny. Mam nadzieję, że spędzę je jak najlepiej będę potrafiła z dala od nich wszystkich.
Gr. - Jeej , nudno tu. I zgłodniałam, już po trzynastej zaraz powinni dać obiad. - Po jej słowach zgłodniałam, zaburczało mi głośno w brzuchu i zaczęłyśmy się śmiać. Grats wyglądała inaczej niż wczoraj, o wiele. Dzisiaj miała na twarzy uśmiech, a oczy promieniowały szczęściem. To się nazywa życie chwilą.
LL. - Ale te łóżka są niewygodne, ja chce takie z domu ! - zrobiłam minę obrażonego dziecka. I znowu wybuchnęłyśmy śmiechem. Drzwi się otworzyły, pojawił się w nich mulat z kwiatami. Był sam.
Z. - O widzę, że ci ślicznoto humorek dopisuje. - Wręczył mi kwiaty i pocałował w policzek.
LL.- A gdzie reszta? - Byłam ciekawa, ale powiedziałam to tak jakbym miała to gdzieś.
Z. - Poszli się przejść. Jak się właściwie czujesz?
LL.- Raczej dobrze, po za tym ,że jestem głodna. Mam trochę więcej siniaków i nie mogę ruszać prawym nadgarstkiem.
Z.- Wiesz , wpadłem tylko na chwilkę. Przyszedłem ostrzec cię przed poważną rozmową z Lou.
LL. - Ale o co chodzi? - udałam, że nie wiem.
Z. - Dobrze wiesz, przepraszam muszę lecieć. - Nastawił policzek, nie musiał długo czekać. Cmoknęłam go i wyszedł. Grace patrzyła na mnie zszokowana, a po chwili wybuchnęła.
Gr. - Jeej , dziewczyno! Każda teraz chciałaby być na twoim miejscu. Masz sławnego brata, na dodatek mega przystojnego! Zayn Malik cię odwiedza. Wczoraj widziałam tu też nie złe ciacho. Jeeeeeejcia.
LL. - Tak, tak kochana życie bajka. - powiedziałam z sarkazmem.
Wspaniały rozdział;*** Ciekawe co będzie dalej,ale teraz ona się już chyba nie chce zabić.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny.
Pozdrawiam ;***
Super,ale ona na prawdę pójdzie do internatu? Zayn słodki jesteś że ją odwiedziłeś.Mam nadzieję że z Paulem nie będzie ELIZKI (-,-) Będzie jeszcze dzisiaj rozdział?Jak tak to ok. której godziny?
OdpowiedzUsuńwątpię , nie mam weny. :c
Usuń;c
UsuńSwietny ten rozdzial!
OdpowiedzUsuńJejj, nie doczekam sie jutraa ;c
Mam tylko nadzieje, ze Lilo nie pojdzie do internatu oO
faaajny ! < 33
OdpowiedzUsuńo.O
Elizkaa -,-
OdpowiedzUsuńObyy onaa nie posłaa do internatu !
Geniaalny ! <3