piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 47.


Obudziłam się, ale nie otworzyłam oczu. Bo usłyszałam głosy.
Lo. - Lekarz mówił, że się wczoraj na chwilę wybudziła. Ale mogło być to chwilowe i mogła zapaść kolejny raz w śpiączkę. - Mogłam otworzyć oczy, ale postanowiłam trochę podsłuchać ich rozmowy. 
Li. - Lou! Nie dramatyzuj, pewnie śpi. Zobaczysz wyśpi się i obudzi. - słyszałam w jego głosie nadzieję i niepewność.
H. - Ona musi. - chciał chyba powiedzieć coś dalej, ale głos mu się załamał. Tak bardzo pragnęłam spojrzeć na niego i powiedzieć jak bardzo go kocham. Ale nie mogę z nim być.. Usłyszałam skrzypienie, oznaczało to ,że ktoś wszedł do sali. Miałam nadzieję ,że to ktoś do Grace. Nie chce więcej tu nikogo!
M. - Cześć, śpi jeszcze? - mówił to dziwnie. Nie wesoło, nie smutno, nie obojętnie. Tak inaczej.
Z. - Ty, ty wiedziałeś ,że się wybudziła? - podniósł głos, naprawdę się przejął. Ale czym? czemu nagle ich wszystkich obchodzę?
M. - Wiecie, chodźcie zjemy coś na obiad. I porozmawiamy. - Ej no nie, ja chce wiedzieć o czym będą rozmawiać. Na pewno im się wygada, z całej sytuacji. Wtedy Louis już nie będzie taki miły, jestem tego pewna. A tak w ogóle on chce jeść obiad? albo ma dziwne pory obiadowe, albo to ja tak długo spałam.
~* OCZAMI MAX'A. *~
Zeszliśmy na dół do restauracji, nie wiedziałem jak im to powiedzieć. Wiem, że źle zrobiłem nie dzwoniąc do nich, ale musiałem to przemyśleć. Lilo pewnie też. Usiedliśmy i zamówiliśmy dania.
Z. - O czym chciałeś pogadać?
M.- Eghm.. nie wiem od czego zacząć.
N. - Od początku? - powiedział z lekką irytacją.
M. - No to , ee na początek chce was przeprosić ,że nie zadzwoniłem.
Li. - Musiałeś mieć powód ,żeby nie zadzwonić. No nie?
M. - Tak, właściwie tym powodem były jej słowa. - mój głos robił się coraz poważniejszy.
H.- Co powiedziała? mówiła ,że mnie nienawidzi? że nienawidzi nas wszystkich? - czułem jak wszyscy przeszywają mnie wzorkiem. Całe One Direction, siedziało nie ruchomo, nawet Niall oderwał się od jedzenia. Muszę im to powiedzieć, nawet jeśli moje kontakty z Lil miałyby się trochę pogorszyć.
M.- No bo miałem już wczoraj wychodzić, ale usłyszałem jej słaby głos mówiący moje imię. Chciałem krzyczeć ze szczęścia, przepraszam jeszcze raz ,że nie dałem wam tej samej radości wczoraj. - urwałem.
Z. - I co koniec? bo chciałeś się sam nią nacieszyć?! - był oburzony, źle mnie zrozumiał.
M.- Nie! Bo ona mnie wtedy poprosiła o to abym ją odłączył, żebym pozwolił jej umrzeć. I abym wam nic nie powiedział, że się obudziła.
Lo. - Jak to odłączył - Nie panował nad sobą, tak samo jak ja wczoraj.
M. - Wtedy do głowy wpadła mi myśl, że ona może specjalnie rzuciła się pod ten samochód. Liczyłem na to ,że zaprzeczy. Ale ona to potwierdziła. - starałem się mówić spokojnie, ale czułem ,że oczy robią się szklane nie tylko mi.
Lo. - Że , że ,że co ?  O nie.. mogła mieć z nami jak w bajce, ale no niestety sama do tego dopuściła.. - nikt chyba nie zrozumiał go, ale nie chcieliśmy dalej drążyć tematu. Skończyliśmy jeść w ciszy i każdy postanowił iść się przejść oddzielną drogą.
~* OCZAMI LOUISA *~
Nie widziałem innego wyjścia, od września idzie do internatu. Jak wcześniej wspomniałem mogła mieć jak w bajce, mogłaby jeździć z nami w trasy i mieć prywatnego nauczyciela. Jeszcze dzisiaj poszukam i zadzwonię odpowiednie miejsce. Muszę ochłonąć, jeszcze dzisiaj wieczorem mamy spotkanie z Paulem.
~* OCZAMI LILO *~
Nie ma już ich od jakiejś godziny. Ile można jeść? a może tak bardzo wkurzyli się na słowa Max'a i już mnie nie odwiedzą. Nie chcą się zadawać z osobą, która próbowała popełnić samobójstwo? Może nawet i lepiej, postanowiłam sobie ,że nie chcę mieszkać z nimi. Tak, wiem. Przecież dopiero co od nowa tam się wprowadziłam. I mam dopiero szesnaście lat, a właściwie piętnaście. No tak! Za miesiąc moje urodziny. Mam nadzieję, że spędzę je jak najlepiej będę potrafiła z dala od nich wszystkich.
Gr. - Jeej , nudno tu. I zgłodniałam, już po trzynastej zaraz powinni dać obiad. - Po jej słowach zgłodniałam, zaburczało mi głośno w brzuchu i zaczęłyśmy się śmiać. Grats wyglądała inaczej niż wczoraj, o wiele. Dzisiaj miała na twarzy uśmiech, a oczy promieniowały szczęściem. To się nazywa życie chwilą.
LL. - Ale te łóżka są niewygodne, ja chce takie z domu ! - zrobiłam minę obrażonego dziecka. I znowu wybuchnęłyśmy śmiechem. Drzwi się otworzyły, pojawił się w nich mulat z kwiatami. Był sam.
Z. - O widzę, że ci ślicznoto humorek dopisuje. - Wręczył mi kwiaty i pocałował w policzek.
LL.- A gdzie reszta? - Byłam ciekawa, ale powiedziałam to tak jakbym miała to gdzieś.
Z. - Poszli się przejść. Jak się właściwie czujesz? 
LL.- Raczej dobrze, po za tym ,że jestem głodna. Mam trochę więcej siniaków i nie mogę ruszać prawym nadgarstkiem.
Z.- Wiesz , wpadłem tylko na chwilkę. Przyszedłem ostrzec cię przed poważną rozmową z Lou.
LL. - Ale o co chodzi? - udałam, że nie wiem.
Z. - Dobrze wiesz, przepraszam muszę lecieć. - Nastawił policzek, nie musiał długo czekać. Cmoknęłam go i wyszedł. Grace patrzyła na mnie zszokowana, a po chwili wybuchnęła.
Gr. - Jeej , dziewczyno! Każda teraz chciałaby być na twoim miejscu. Masz sławnego brata, na dodatek mega przystojnego! Zayn Malik cię odwiedza. Wczoraj widziałam tu też nie złe ciacho. Jeeeeeejcia.
LL. - Tak, tak kochana życie bajka. - powiedziałam z sarkazmem.



7 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział;*** Ciekawe co będzie dalej,ale teraz ona się już chyba nie chce zabić.
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,ale ona na prawdę pójdzie do internatu? Zayn słodki jesteś że ją odwiedziłeś.Mam nadzieję że z Paulem nie będzie ELIZKI (-,-) Będzie jeszcze dzisiaj rozdział?Jak tak to ok. której godziny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny ten rozdzial!
    Jejj, nie doczekam sie jutraa ;c
    Mam tylko nadzieje, ze Lilo nie pojdzie do internatu oO

    OdpowiedzUsuń
  4. Elizkaa -,-
    Obyy onaa nie posłaa do internatu !
    Geniaalny ! <3

    OdpowiedzUsuń