niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 30.

Obudziłam się.. nie chętnie otworzyłam oczy, na sąsiednim łóżku nikogo nie było.Ale usłyszałam odgłosy z dołu.. to oznacza tylko jedno.Jest już późno i wszyscy zdążyli wstać.. Wstałam stanęłam przed lusterkiem i dopiero zdałam sobie sprawę ,że jestem odziana we wczorajsze ubrania.Podeszłam do walizki, wyjęłam bieliznę, poszarpane spodenki z wysokim stanem i siwą koszulkę z owocowym nadrukiem.. zaczęłam się rozglądać, położyłam się na podłogę i tak jak myślałam , vans'y znalazłam pod łóżkiem, chwyciłam wszystko i powędrowałam do łazienki, na szczęście była wolna.Zrobiłam co trzeba, wróciłam się jeszcze do pokoju, przewiązałam bandamkę we włosach i chwyciłam koszyk Dziadka, zeszłam na dół prosto do kuchni.Zajrzałam do koszyka i się zdziwiłam bo koszyk był pełen przeróżnych owoców, a ja myślałam ,że zapakował tu tylko gruszki i śliwki.Skroiłam wszystko wsypałam do przezroczystego półmiska, posłodziłam, zamieszałam i wyszła kolorowa sałatka.Postanowiłam ,że zjem u dziadka, spojrzałam na zegarek było już po 12, no to akurat pewnie już nie śpi.Uznałam,że koło chłopców przejdę ignorująco, tak jakby ich tam nie było, wchodząc do salonu spostrzegłam ,że siedzi z nimi Niall.
Lo.- Gdzie ty wczoraj byłaś?! - warknął głośno.Odpowiedziałam idąc dalej.
LL.- Nagle zaczęło cię to interesować, eghm.. właściwie niech cię to nie interesuje.
Lo. - Znowu zaczynasz? 
LL.- Ja zaczynam? to nie JA zapomniałam o was bo zjawiły się kobiety niczym wile. - szłam dalej nie chciałam z nimi rozmawiać, niech się martwią gdzie znikam.. tam mogę znów stać się małą dziewczynką, która od dziadka dowiaduje się świata..Wyszłam, zmierzałam drogą co wczoraj, ktoś nagle złapał mnie za ramię , odwróciłam się i ujrzałam Liam'a, widać ,że się przejął.
Li.- Znowu to zrobili?
LL.- Eghm.. no tak, nawet Max'a oczarowała ta dziewczyna.
Li.- Ja cię przepraszam,że wczoraj zostałaś sama, ale jak widziałaś odszedłem rozmawiając przez telefon , Danielle , moja dziewczyna tu przyjechała, gdybym wiedział..
LL.- Nie no spoko , ale przepraszam jestem umówiona. - Liam wytrzeszczył oczy.
Li.- Umówiona? to ty nie jesteś z Harrym ? 
LL.- Nigdy z Harrym nie byłam oficjalnie, nie byłam ani chwili jego dziewczyną , a umówiona jestem z.. - teraz podbiegła dziewczyna w kręconych włosach , ucieszyłam się.. nie musiałam się mu tłumaczyć.
Li . - Ee , to jest Lilo siostra Louiego , a to Danielle. - Pogadaliśmy chwilę , ale powiedziałam ,że muszę lecieć, była to prawda bo miałam być mniej więcej przed obiadem, a już na pewno było coś koło 13. Dążyłam tą samą ścieżką co wczoraj i odnowa wszystkim się zachwycałam, zwolniłam nieco przechodząc koło kwiatów, obiecałam sobie,że zwolnię jak będę wracała, a teraz muszę iść na śniadanie.Podeszłam do furtki , nie czekałam tym razem na pozwolenie? eghm.. może lepiej brzmi zaproszenie.Pan Jan siedział znów w tym samym fotelu na ganku, chyba spał.Usiadłam na wczorajszym miejscu, a mężczyzna otworzył oczy, na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech, który od razu poprawił mi humorek.
Dz.- Jednak przyszłaś.. 
LL.-Myślał Pan ,że odjadę tak bez oddania koszyka? - zachichotałam.
Dz.- Wczoraj pytałaś mnie, czemu z takim spokojem mówię o śmierci żony, a gdy usłyszałem o tam tej dziewczynie, mój głos stał się mniej spokojny a w oku zakręciła się łza.. 
LL.- No tak, dla mnie to nie zrozumiałe.. żona była panu bliższa.
Dz.- Żona, była już starszą kobietą, pozałatwiała swoje sprawy, może nie wszystkie ale większość.Gdy umierała uśmiechała się, bo była gotowa na to.. ale ta dziewczyna ee.. Kristen była młoda, nie powiem ,że głupia choć może.. właściwie mądry człowiek starałby się szukać powodu do życia.. - Tłumaczył mi to długo , ale nie wiem ile.. szczerze? i tak nadal nie rozumiałam tego człowieka, był dla mnie zagadką.
Przypomniało mi się,że nie jadłam śniadania i czeka na nas sałatka w koszyku, spytałam uprzejmie gdzie znajdują się w jego domku wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęliśmy jeść.
Dz.- Smaczne to , moja mamusia zawsze robiła takie sałatki.
LL.- Przecież to proste, sam pan może zrobić.. - Rozmawialiśmy tak długi czas, było już ciemno gdy się z Dziadkiem pożegnałam, lubiłam tego Pana, naprawdę kojarzył mi się z dziadkiem.. Gdy dochodziłam do furtki , przypomniałam coś sobie, musiałam się wrócić.
LL.-Proszę pana! jest mi bardzo przykro , ale nie wiem czy jutro pana odwiedzę, chyba już będę odjeżdżać.. - zrobiło mi się smutno, będzie mi go brakować.
Dz. - Rozumiem.. - ujrzałam na jego twarzy odzwierciedlenie mojego uczucia.
LL.- Ale obiecuję, że przyjdę i się pożegnam Dziadku. - Podeszłam do niego dałam mu całusa w policzek i odeszłam.. szłam tą ścieżką, zwolniłam przypatrywałam się motylą.Każdy fruwał sam, swoją ścieżką.. Wróciłam do domu , nikogo znowu nie było, spać mi się nie chciało, spojrzałam na zegarek 22:38 pięknie się zasiedziałam, ale to nie moja wina ,że tam czas płynął tak szybko, gdybym mogła bym została tam z Janem, może nauczył by mnie polskiego? ciekawe co to za język , niestety chyba już nie zdążę się go o niego podpytać.. Podeszłam do lodówki, była pusta.Zaczęło mi burczeć w brzuchu , chciałam zamówić pizze, ale nadal nie znam tego adresu.Poszłam się wykąpać, gdy schodziłam po schodach ujrzałam wszystkich chłopaków, zmierzyłam ich wszystkich wzrokiem i poszłam do pokoju, nadal nie wiedziałam z kim go dzielę.Rzuciłam się na łóżko , przypomniałam sobie,że wzięłam laptopa.. i co z tego? tu nie było kompletnie zasięgu.. ale mimo to chciałabym tu zamieszkać, fajnie tak.. Moje rozmyślanie przerwali chłopcy którzy wparowali do pokoju, okrążyli mnie, nie lubiłam tego.
H.- Skarbie.. - chciał mnie przytulić.
LL.- Ja twoim skarbem nie jestem. - warknęłam a wszyscy zaczęli mi się przyglądać.
H.- Myślałem ,że.. - przerwałam mu.
LL.- Myślałem , myślałem.. wiesz Styles nie sądziłam ,że ty myślisz.. zauważ ,że nie pytałeś się mnie czy chce z tobą być, więc oficjalnie parą nie byliśmy. - nie chciałam na nich patrzeć położyłam się i odwróciłam plecami, miałam nadzieję,że wyjdą.Lecz oni nadal tam siedzieli.
Li.- Nie dokończyłaś mi dzisiaj ,mówić z kim.. - przerwałam mu.
LL.- Pogadamy o tym kiedy indziej.
Lo.- Z kim , co ? 
LL.- Poznałam kogoś, jest dla mnie bliski.. czuję ,że z tą osobą mogłabym tutaj zamieszkać. - wszyscy wytężyli na mnie swój wzrok , pewnie myśleli ,że mówię o kimś w swoim wieku czy coś.. 
H.- Czyli ty masz kogoś? - słyszałam smutek w jego głosie, myślałam ,że się rozpłaczę.Pamiętam jak tyle razy czułam jak coś mnie boli gdy ktoś podawał mi pomocną dłoń i nie był to on, a ja tak po prostu go odrzucam, no ale mógł wczoraj jakoś zareagować.
LL.- Nie, nie mam nikogo.. Dosłownie! - chciałam podkreślić to ,że czuje się jakbym znowu straciła wszystko, licząc od przyjaciół po brata.. którego dopiero właściwie co odzyskałam..
LL.- Przepraszam mogę zostać sama? jutro jeszcze muszę coś załatwić z rana. - któryś chciał się odezwać, ale zamilkł zostałam sama, teraz w głowie miałam pełno myśli.. czułam się z tym źle, że Kocham Harrego a mimo to go odrzuciłam.Przede mną ciężka noc, a jeszcze jutro pożegnanie..
 _____________________________________________
Przepraszam ,że tak późno.. ale moja mm . zaczyna się czepiać,
że siedzę za dużo przed kompem -,- ! i musiałam poczekać ,aż pojedzie.
Starałam się nadrobić długością, ale wcale znacząco długi nie wyszedł.
Postaram się dodać wieczorem długi, choć nie wiem czy mi się uda rozdział.
JAK SIĘ PODOBAŁO ? 
~ comments please. :)

9 komentarzy:

  1. Super zapraszam do mnie;) http://foreverlovemeand1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział śliczny.:)) Piszesz niesamowicie.:D Czekam na następny. Jak masz ochotę to wpadnij http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi sie podoba ;D ! czekam na nastepny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty .Jak każdy. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny, czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodaj dzisiaj jak możesz *______*

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuuuper.Postaraj się oki?Bo nie chcę żebyś jeszcze jakąś kare na kompa dostała. O.o

    OdpowiedzUsuń